Hej, gotowy na niezły ubaw z Bubble Shooter Fruits Wheel? To taka gra, gdzie zamiast wyciskać soki z owoców, wyciskasz z nich kolorowe bąbelki – proste, prawda? Wchodzisz w ten owocowy świat, pełen latających truskawek, winogron i innych pyszności, które aż proszą się o to, żeby je... POP! Jak wiesz, w tej układance chodzi o to, żeby strzelać, łączyć i wystrzeliwać te bąbelki owocowe w grupy po trzy lub więcej, żeby zniknęły niczym moje marzenia o diecie po weekendzie.
Szczerze mówiąc, ten klasyczny mechanizm bubble shooter to jak jazda na rowerze – niby prosta sprawa, a jednak, gdy przymierzysz się do trudniejszych poziomów, to już nie bułka z masłem, tylko raczej wyścig z czasem i ograniczoną liczbą strzałów. No i te wyzwania! Czasem czujesz się jak w jakimś owocowym escape roomie, gdzie każde pudło z kulką to kwestia życia i śmierci (albo przynajmniej kolejnego levela).
Sterowanie? Prosto jak konstrukcja cepa! Wystarczy wskazać myszką albo machnąć palcem na ekranie, a wskaźnik koloru zrobi za Ciebie robotę i podpowie, gdzie trafić, żeby było jak najbardziej owocowo i efektywnie. A jak masz szczęście (albo fart wrodzony), to trafisz na ekstra power-upy i specjalne bąbelki, które robią prawdziwą owocową demolę – wybuchają jak petardy na Sylwestra i robią miejsce na kolejne kombinacje. Mistrzostwo świata, serio!
Gra to idealna odskocznia od codzienności. Nie ważne, czy jesteś hardcore’owym graczem, czy takim, co ledwo radzi sobie z pilotem do telewizora – Bubble Shooter Fruits Wheel wciąga i relaksuje jak poranna kawa, tylko bez nieprzyjemnego kofeinowego skoku. Mnie osobiście wciągnęło tak, że zamiast ogarnąć mieszkanie, spędziłem pół dnia na strzelaniu do tych owocowych baniek – i nie żałuję ani minuty!
Podsumowując: jeśli masz ochotę na trochę śmiechu, wyzwania i satysfakcji z rozwalania kolorowych bań, to ta gra jest stworzona dla Ciebie. No i uwaga, może wywołać nagłą potrzebę zjedzenia kiwi albo arbuza... Tylko nie mów, że Cię nie ostrzegałem!