Gotowy na niezły ubaw i trochę łamania głowy? Count Master 3D to taka gra, która mówi: Liczymy, ale na luzie! – czyli miksujemy liczenie z taktyką i do tego wrzucamy to wszystko w kolorowy, wesoły świat, gdzie każdy poziom to jak impreza, na którą zapraszasz coraz więcej znajomych (czytaj: followersów). I nie, to nie jest kolejna apka do social mediów – tu followersów zdobywasz, bo jesteś szybki, sprytny i potrafisz dobrze skakać. Brzmi jak wyzwanie? No to jedziemy!
Twoim zadaniem jest prowadzenie swojego bohatera przez labirynt pełen przeszkód, gdzie każda decyzja to trochę jak wybór między pizzą z szynką a z salami – niby proste, ale może zaważyć na całym dalszym życiu... albo przynajmniej na tym, ile followersów uda Ci się zebrać. Bo w Count Master 3D liczy się jedno: im więcej klocków na drodze podnosisz, tym większa masz armię, która pomoże Ci wygrać z przeciwnikami i przejść dalej. Tak, to taka gra, gdzie zamiast mieczy są... klocki. Kto by pomyślał?
Sterowanie? Proste jak bułka z masłem i tapnięcie w ekran – wystarczy trochę paluszka, żeby przejść przez kolejne poziomy pełne przekombinowanych przeszkód i power-upów. A grafika? Kolorowa, śmieszna i taka, że aż chce się klaskać (chociaż nie próbuj tego w autobusie, bo ludzie pomyślą, że zwariowałeś). Animacje są tak zabawne, że czasem nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać z radości, że akurat udało Ci się nie wpaść na jakiś dziwny kolec.
I jeszcze najlepsze – ta gra to idealny test na to, kto z Twoich znajomych naprawdę jest kumplem, a kto tylko udaje. Bo kiedy zacznie się walka o followersów, nagle wychodzą wszystkie pazury i każdy chce zgarnąć jak najwięcej. PvP? Jasne! Kooperacja? Też jest! A wszystko to w trybie, który sprawi, że czas zleci szybciej niż ulubiony serial na Netflixie.
Podsumowując: Count Master 3D to taka gra, która na serio i na wesoło pokazuje, że liczenie może być nie tylko szkolną torturą, ale też świetną zabawą. Idealna dla każdego, kto chce trochę pogłówkować, pośmiać się i sprawdzić, czy potrafi zdobyć więcej followersów niż jego kumpel (albo niż sam na ulicy). No to co, pykamy?