Gotowy na ratowanie świata, ale bez kapitana Ameryki i w pelerynie z liści? Oto Bloom Defender – gra strategiczna, która miesza klasyczne tower defense z zarządzaniem zasobami i... troską o naszą planetę! Tak, dobrze przeczytałeś, tutaj nie stawiamy wieżyczek z lasera, a roślinki i naturalne barykady – czyli coś, co moja babcia nazwałaby ogrodnictwem, ale na sterydach.
W Bloom Defender wcielasz się w rolę obrońcy natury, który musi stawić czoła hordom wrednych najeźdźców próbujących zniszczyć bujną florę i faunę. To trochę tak, jakbyś miał za zadanie pilnować trawnika przed sąsiadami z nożami (ale zamiast noży – fale potworów i innych dziwnych stworów). Każdy poziom to nowa przygoda i wyzwanie, które przypomina: Hej, może jednak warto podlewać kwiatki, bo inaczej będzie smutno i nudno. A do tego spotykasz całą gamę postaci – jedne bardziej przyjazne, inne mniej – które dodają smaczku tej zielonej epopei.
Twoje zadanie? Proste! Rozstawiaj roślinne twierdze, zakładaj naturalne pułapki i odpieraj kolejne fale tych, co chcą zrobić z natury betonową pustynię. Ulepszaj swoje obrony, zbieraj punkty (jakbyś zbierał naklejki w kapslach od jogurtu, ale bardziej satysfakcjonujące) i bądź gotów na coraz większe wyzwania. I tak, gra ma ten fajny patent, że możesz za pomocą prostego klik-klika ustawiać obronę, a jeśli poczujesz się jak ninja strategii – rzuć okiem na skróty klawiszowe, które sprawią, że staniesz się mistrzem zielonych barier.
Mechaniki? No jasne, że są! Zarządzanie zasobami to tu podstawa, bo bez rozsądnego gospodarowania energią i materiałami trudno będzie powstrzymać te zielone inwazje. Każda roślinka i bariera ma swoje mocne i słabe strony – trochę jak ja po trzech kawałkach pizzy, a trochę jak po ósmym. Do tego dochodzą zmienne warunki pogodowe i różne tereny – więc nie zdziw się, jeśli w trakcie bitwy zacznie padać deszcz, a twoje kwiatki nagle będą miały gorszy dzień. Adaptacja to klucz, mówię ci!
Podsumowując, Bloom Defender to nie tylko gra o stawianiu wieżyczek i walce z potworami, ale też lekcja dbania o Ziemię, podana w taki sposób, że nawet twój kot by się zainteresował (a on zwykle woli pudełka). Piękne grafiki, wciągająca fabuła i humor, który czasem przez palce mruga do gracza, sprawiają, że chce się wracać - no bo kto by nie chciał zostać bohaterem w ogrodniczym stylu? Jeśli chcesz się pośmiać, trochę pogłówkować i uratować świat – Bloom Defender czeka właśnie na Ciebie!