Siemanko, gracze i graceriuszki! Dzisiaj mam dla Was coś tak tajemniczego, że nawet Sherlock Holmes by się pogubił – mowa o Diamond Match. No dobra, szczerze mówiąc, nie wiem o co w tym chodzi, bo informacji na jego temat jest tyle, co śniegu na Saharze w środku lata. Ale, hej! Kto powiedział, że nie można się trochę pobawić wyobraźnią?
Wyobraźcie sobie, że Diamond Match to taki online’owy diamentowy rollercoaster, gdzie zamiast wesołych światełek mamy lśniące klejnoty, które można łączyć w jakieś magiczne wzory. Może to gra, w której trzeba dopasować błyskotki szybciej niż ja dopasowuję skarpetki rano – czyli często z opóźnieniem i totalnym chaosem. Sterowanie? No pewnie proste jak budowa cepa – klik, klik, wybuch i bum! A może coś bardziej hardcore’owego, gdzie myszka jest twoim najlepszym kumplem, a każdy ruch to walka o przetrwanie w świecie diamentowego chaosu.
Tryby rozgrywki? Pewnie PvP, bo czemu nie? Idealne po to, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi faktycznie są Twoimi znajomymi, kiedy zaczynacie walczyć o ostatniego błyszczącego diamenta. Albo kooperacja – bo nic tak nie zbliża ludzi, jak wspólna ucieczka przed wirtualnym kryzysem klejnotowym. A może po prostu gramy solo i próbujemy pobić własny rekord w dopasowywaniu, podczas gdy obok nas kot robi totalny chaos, przewracając kubek z kawą – no bo przecież grać i pić kawę to sztuka, której ja jeszcze nie opanowałem.
Ogólnie Diamond Match brzmi jak idealny sposób, żeby zapomnieć o prawdziwych problemach, takich jak rachunki, dieta czy sąsiad, który naprawia wiertarkę o 7 rano w weekend. Szczerze mówiąc, gdyby ktoś mi dał tę grę do ręki bez instrukcji, to pewnie bym zaczął klikać na wszystkie błyskotki i śmiał się z każdej eksplozji diamentowego szaleństwa. Więc jeśli jesteś gotowy na niezły ubaw, trochę chaosu i dużo, ale to dużo błyskotek – Diamond Match może być właśnie dla Ciebie!