Gotowy na misję, która sprawi, że poczujesz się jak James Bond, tylko bez garnituru, alkoholu i tych wszystkich gadżetów? Wbijaj do świata Hit Masters Rush i zostań najlepszym zabójcą – takim, co to nie tylko strzela celnie, ale i z wdziękiem omija problematyczne momenty życia... No dobra, może trochę przesadzam z tym wdziękiem, ale liczy się efekt, nie?
Ta gra to prawdziwa uczta dla fanów strzelanek, którzy lubią pofolgować sobie z karabinami, pistoletami oraz granatami – a wybór jest taki, że nawet Bond miałby trudności z podjęciem decyzji. Każda broń ma swój charakter, jakby schowana gdzieś w jej lufie była dusza prawdziwego wojaka. I serio – musisz nauczyć się, kiedy wyciągnąć pistolecik, a kiedy rozłożyć całą armię na kolana. Bo w końcu nie każda sytuacja to festiwal wystrzałów, czasem trzeba też myśleć, a nie tylko naciskać spust (choć to bardzo satysfakcjonujące, nie powiem).
W Hit Masters Rush nie zabraknie też wyzwań, które sprawdzą Twoje szpiegowskie umiejętności, a nie tylko refleks. Zabijanie celów, zbieranie tajnych danych i ogólnie harówka na pełnej petardzie – to wszystko czeka na odważnych. I powiem Wam, że niektóre misje to taki rollercoaster z twistami, że jak nie masz popcornu w zasięgu ręki, to serio tracisz dużo frajdy.
Co najlepsze, świat gry to nie tylko betonowe dżungle miejskie – tu masz od tajemniczych labiryntów (trochę jak w naszym polskim urzędzie, serio!) po dzikie dżungle, gdzie nie wiadomo, czy większym zagrożeniem będzie przeciwnik, czy komar zapomniał, że jesteś w misji i chce cię ssać. Każdy świat to inne wyzwania, inna strategia i – co najważniejsze – nowa okazja, żeby pokazać, że jesteś królem podstępu i precyzyjnych strzałów.
Podsumowując: jeśli masz ochotę na ostrą akcję, śmiech (bo nie zawsze wszystko pójdzie zgodnie z planem, a potknięcia potrafią być epickie) i trochę szpiegowskiego klimatu bez zbędnych ceregieli – Hit Masters Rush to strzał w dziesiątkę. A może raczej w dziesiątkę na horyzoncie? Wskakuj, graj i zostań legendą zabójców, o której będą opowiadać nie tylko Twoi znajomi, ale i przeciwnicy (tych drugich pewnie bardziej z przerażenia). Powodzenia, agent!