Gotowy na prawdziwą detektywistyczną przygodę z samym Mistrzem Absurdów, czyli Mr. Bean? W Mr. Bean i Samochód: Ukryte klucze zostajesz jego nieoficjalnym pomocnikiem w poszukiwaniu największego skarbu – kluczyków do zielonego wehikułu, który jest bardziej kapryśny niż moja kawa bez mleka. Tak, dobrze słyszysz! Pan Bean znów poplątał się z rzeczywistością i zgubił klucze, a ty musisz je znaleźć, zanim jego samochód postanowi udać się na własną wycieczkę bez niego.
Ta gra to ukryte obiekty w najlepszym wydaniu – czyli klikaj, szukaj i śmiej się, bo każdy kąt jest wypchany przedmiotami, które wyglądają, jakby wyszły prosto z kabaretu. Poruszysz się po scenach tak zwariowanych i szczegółowych, że zaczniesz się zastanawiać, czy przypadkiem nie patrzysz na plan nowego odcinka serialu. A jak już znajdziesz klucze, to w bonusie możesz natrafić na inne śmieszne drobiazgi, które podkręcą humor i sprawią, że zapragniesz ogrywać tę grę na okrągło (albo przynajmniej do momentu, aż znajdziesz pilota od telewizora... który, jak się okazuje, też gdzieś się zawieruszył).
Sterowanie? Prościutkie! Kliknij, tapnij, dotknij – i już. Nawet babcia, która myli myszkę z pilotem do telewizora, da sobie radę. A jeśli z jakiegoś powodu Twoje oko detektywa zacznie wariować i nie będziesz mógł znaleźć kluczy – spoko, gra podsuwa podpowiedzi. Tak, to takie magiczne różdżki, które ratują życie i nerwy, kiedy już masz ochotę rzucić laptopem przez pokój.
Na niektórych poziomach czas tyka niczym zegar bombowy w filmach akcji, więc trzeba się sprężyć i nie dać się zwariować. No, chyba że chcesz po prostu spędzić czas w trybie slow motion i zenować się na każdy szczegół – to też jest fajne. A punktacja? Ach, to jak w dobrej rywalizacji – lepiej znajdziesz klucze i mniej skorzystasz z podpowiedzi, tym więcej punktów zgarniesz. Idealne, żeby pokazać znajomym, kto jest prawdziwym Sherlockiem Mr. Beana!
Generalnie, Mr. Bean i Samochód: Ukryte klucze to nie tylko świetna zabawa dla fanów serialu, ale i dla tych, którzy po prostu lubią pośmiać się z absurdów życia, zagłębiając się w labirynty humoru i ukrytych przedmiotów. To jak rodzinny rajd po mieszaniu rzeczy osobistych z wielkim przymrużeniem oka. Szczerze mówiąc, po pierwszych minutach gry miałem wrażenie, że sam zgubiłem klucze… ale za to jaki ubaw!