Gotowy na morską jazdę bez trzymanki? Pirate Adventure to gra, która rzuci Cię na bezlitosne oceany, gdzie nie ma miejsca na nudę, a każdy dzień pachnie solą, ryzykiem i... no cóż, czasem zgubionym kapeluszem. Wcielasz się w kapitana statku, czyli kogoś, kto zamiast biurowej kawy, raczy się szklanką rumu (no dobra, może wirtualnie) i szuka skarbów niczym Indiana Jones na sterydach. Pirackie przygody, strategia, walka
Cała zabawa polega na tym, żeby nie tylko pływać sobie bez celu, ale zarządzać statkiem jak prawdziwy boss (czytaj: kapitan z prawdziwego zdarzenia). Trzeba rekrutować załogę, która nie ucieknie przy pierwszym napotkanym rekinie, negocjować z innymi korsarzami, a gdy rozmowy zawodzą – wyprowadzać miecz i pokazać, kto tutaj ma najostrzejsze haki. I tak, walka z wrogimi okrętami to nie przelewki – czasem czujesz się jak w hollywoodzkim filmie, tylko że bez popcornu, za to z mnóstwem adrenaliny. A wszystko po to, żeby zdobyć te błyszczące skarby i w końcu zostać legendą mórz. Brzmi jak plan, co?
Grafika w Pirate Adventure jest tak dopieszczona, że czujesz się jak na pokładzie prawdziwego galeonu – aż niemal słychać skrzypienie desek i szum fal. A muzyka? No, powiem Ci – czasem miałem wrażenie, że sam wiruję w tańcu z piratami, choć na mojej kanapie było raczej ciasno. Dźwięki i klimat są tak wciągające, że trudno oderwać się od steru, nawet gdy w prawdziwym życiu trzeba iść do pracy.
Jeśli jesteś fanem gier strategicznych, RPG albo po prostu marzysz o życiu pirata, który zamiast szefa ma załogę i własny statek – Pirate Adventure to jest to! Idealna gra, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi to naprawdę kumple, kiedy zaczynacie dzielić łupy i rywalizować o tron oceanu. Po pierwszych minutach miałem wrażenie, że jestem kapitanem z prawdziwego zdarzenia, choć nie wiem, czy to przez tę wirtualną przygodę, czy może za dużo pirackiego rumu przed komputerem. W każdym razie – polecam, bo śmiechu i emocji jest tu co niemiara!
