Wyobraź sobie, że jesteś takim młodym, ale bardzo dzielnym odkrywcą z 1720 roku (bo kto nie chciałby wtedy być odkrywcą, prawda?), który ma jeden cel – odnaleźć tajemnicze pirackie klejnoty. Brzmi jak bajka? A może raczej jak przepis na niezły prztyczek od losu, kiedy zamiast złota łapiesz... pirackie potwory w zęby? Tak właśnie jest w Tajemniczych klejnotach piratów – grze, gdzie każda mgła na wyspie może skrywać coś, co rzuci Ci wyzwanie albo zrobi psikusa.
Więc bierzesz w rękę starą mapę (tej, co niby prowadzi do skarbów, ale bardziej przypomina moją listę zakupów – pełną dziur i niezrozumiałych kresek) i skaczesz na łajbę. Płyniesz przez fale, które wyglądają jakby same chciały Cię wygonić z tej przygody, a potem docierasz do wyspy owianej tajemniczą mgłą, gdzie nic nie jest tym, czym się wydaje. To trochę jak wejście do kuchni po imprezie – niby wszystko na miejscu, ale jednak coś tu śmierdzi... i niekoniecznie rybą!
Na miejscu czekają na Ciebie nie tylko przerażające potwory (które wyglądają, jakby zapomniały, że są piratami i wybrały karierę w branży horrorów), ale i całe zastępy piratów, którzy bronią swoich skarbów bardziej niż ja bronię ostatniego kawałka pizzy na imprezie. No i oczywiście, te słynne zagadki – takie, które sprawiają, że zastanawiasz się, czy twórcy gry sami nie zgubili klucza do rozwiązania.
Po drodze spotykasz różne postacie – od tajemniczego kapitana, który wygląda jakby wiedział, co robi (albo po prostu dobrze udaje), po innych poszukiwaczy przygód, którzy mają ochotę zabrać Ci wszystko, co masz – nawet twoją cierpliwość. Czy można im zaufać? Cóż, chyba tylko wtedy, gdy obiecasz im pizzę albo pokażesz memy z kotami. Bo inaczej – zdrada murowana!
Co najlepsze, każda decyzja, którą podejmujesz, może zmienić bieg historii. To trochę jak w życiu – czasem musisz się zastanowić, czy lepiej uciekać przed potworem, czy stawić mu czoło, a czasem... po prostu uciekać przed piratami, którzy chcą Ci ukraść skarby i honor. Tajemnicze klejnoty piratów to więc nie tylko przygoda, ale prawdziwy test na refleks i zdrowy rozsądek – jeśli masz go jeszcze trochę po pierwszym starciu z potworem.
Podsumowując: jeśli chcesz poczuć się jak prawdziwy pirat (ale taki, który nie boi się trochę pośmiać z własnych nieudolności), gotów na godziny pełne śmiechu, zagadek i niespodzianek, to ta gra jest dla Ciebie. Weź mapę w dłoń, wyostrzone zmysły i... umyj ręce (bo kto wie, co czai się na tej przeklętej wyspie). Gotowy na niezły ubaw? Wskakuj na pokład!