Słuchaj, jeśli myślisz, że Pumpkin Soup to jakaś zwykła gra o zupie, to jesteś daleko w polu – albo raczej w dyniowym gaju! Tutaj nie gotujesz, tylko ratujesz świat przed mrocznymi siłami, co brzmi trochę jak Harry Potter spotyka kucharza z piekła rodem, tylko bez różdżki, za to z ogromnym entuzjazmem i garścią magicznych zagadek. Gotowy na niezły ubaw i trochę adrenaliny? No to wchodzimy do gry!
Wyobraź sobie, że wędrujesz przez bajkowe, a czasem lekko przerażające krainy, gdzie każda dynia może być albo twoim sprzymierzeńcem, albo... no właśnie, wrogiem. Ta przygodowa gra Pumpkin Soup ma tak dopieszczoną grafikę, że każdy listek na drzewie wygląda jakby przeszedł szkolenie modela. Do tego dźwięki – czasem melodyjne, czasem jakby z babcinego garnka coś się gotowało, ale ogólnie wpadają w ucho i tworzą klimat, który wciąga bardziej niż sobotni maraton Netflixa.
Przygotuj się na zbieranie przedmiotów i rozwijanie umiejętności – to trochę jak zbieranie ciastek na imprezie, tylko tu ciasteczka pomagają ci pokonać złe moce i rozwiązać zagadki, które są na tyle sprytne, że musiałem kilka razy się zastanowić, czy to ja nie robię czegoś źle, czy po prostu twórcy mają dobry humor. A tak na serio, system checkpointów to błogosławieństwo, bo po mojej pierwszej próbie wpadnięcia do przepaści (nie pytajcie, było epicko) nie musiałem zaczynać od zera. Prawie jak druga szansa od losu, tylko bez fatygi.
Generalnie Pumpkin Soup to taka gra, która łapie cię za serce i nie chce puścić – trochę jak ta ulubiona piosenka, której słuchasz na okrągło, tylko że tu zamiast śpiewać, to walczysz, kombinujesz i – co najważniejsze – śmiejesz się z absurdów, które co chwila wyskakują na twojej dyniowej drodze. Zbierasz ekipę na tryb kooperacji, czy raczej chcesz sam się przekonać, czy masz szansę na bohatera? Jedno jest pewne: Pumpkin Soup to przygoda, która zdecydowanie nie jest dla nudziarzy!