Gotowy na prawdziwy armageddon w stylu prehistorycznego rekina-dinozaura? Poznaj Sharkosaurus Rampage – grę, która łączy w sobie chaos, destrukcję i absurdalną radochę, jakiej nie doświadczyłeś od czasów, gdy próbowałeś złożyć mebel z Ikei (serio, tam też trzeba było siać spustoszenie w instrukcji). Tu bierzesz stery potwora, który jest pół rekinem, pół dinozaurem – czyli coś, co brzmi jak pomysł połączony na odrobinę za długim maratonie filmów o Godzilli i Jaws.
Cała akcja toczy się w świecie, gdzie dinozaury i ryby z ostrymi zębami postanowiły zapomnieć, że minęły miliony lat i szaleją po nowoczesnych miastach jak dzieciaki po cukierkach. Twoim zadaniem jest siać zniszczenie na potęgę: rozwalać budynki, marnować infrastrukturę i rzucać się na każdego, kto stanie ci na drodze – od dzielnych żołnierzy po przypadkowych cywilów, którzy chyba nie mieli dziś szczęścia (albo mieli, jeśli lubią hazard życiowy).
Sterowanie? Prościzna! Możesz biegać na boki, skakać jak kangur na kofeinie i walić potężnym atakiem, który sprawi, że nawet najtwardszy mur pomyśli sobie: Ała, nie tak miało być!. I wierz mi, ten potwór rozwija się z każdym levelem – odblokujesz nowe umiejętności, które sprawią, że staniesz się prawdziwą maszyną do demolki. Bonusy i ukryte skarby czekają na odkrycie, więc nie bądź tym, co stoi w kącie i tylko marudzi – eksploruj, demoluj, zdobywaj punkty i śmiej się w twarz wszystkim, którzy myśleli, że takie rzeczy są niemożliwe.
Co więcej, gra ma swój własny styl graficzny – kolorowy, żywy i trochę jakby ktoś wylał farbę na całe miasto i dodał do tego soundtrack, który brzmi jak impreza w dinozaurzym klubie (serio, nie jest nudno). Każdy poziom to nowa przygoda, nowe wyzwania i nowe okazje do tego, żeby pokazać znajomym, kto tu rządzi w destrukcji. A jeśli chciałbyś sprawdzić, czy twoi kumple są tak naprawdę twoimi kumplami – zmierzcie się w trybach PvP. Nic tak nie jednoczy jak walka o ostatni kawałek zniszczenia na mapie.
Podsumowując, Sharkosaurus Rampage to idealna gra dla tych, którzy mają ochotę na trochę niezobowiązującego szaleństwa i chcą się dobrze bawić, nie myśląc zbyt mocno o tym, co się dzieje. To jak wizyta u znajomego z delirycznym pomysłem na imprezę – dziwne, głośne, ale do dupy nie jest. Spróbuj i przekonaj się, czy potrafisz ujarzmić tę morską, prehistoryczną bestię, zanim ona ujarzmi ciebie (albo miasto). Szczerze mówiąc, polecam – bo kto nie chciałby być rekinem i dinozaurem jednocześnie? Ja już mam ochotę na powtórkę!