Gotowy na wojnę, która nie kończy się na strzelaniu i biegu? Warfare 1917 to taki trochę strategiczny rollercoaster, osadzony w okopach Pierwszej Wojny Światowej – czyli tam, gdzie ludzie naprawdę mieli pecha, a błoto stało się ich najlepszym kumplem (nie licząc karabinu). Wcielasz się w dowódcę brytyjskich albo niemieckich żołnierzy i starasz się ogarnąć całą tę poukładaną masakrę – zajmowanie ziemi, umacnianie okopów i oczywiście, walka na śmierć i życie. Brzmi poważnie? A ja Ci powiem, że przy tym można się nieźle uśmiać z absurdów wojennej taktyki!
Tak na serio – Warfare 1917 to gra, która łączy w sobie zarządzanie zasobami z taktycznym myśleniem, ale bez zbędnego zawracania głowy milionem przycisków. Klikasz, wskazujesz, wojsko idzie tam, gdzie mu każesz, i robisz, co możesz, żeby nie skończyć jak ten koleś, który zapomniał załadować karabin (true story, serio). Najlepsze jest to, że każdy ruch to mała wojskowa zagwozdka – bo czy lepiej wysłać snajpera na górkę, czy wzmocnić maszynowego strzelca na okopie? Decyzje, panie, decyzje!
System tu działa na zasadzie tur – czyli spokojnie, nie musisz być Usainem Boltem, żeby coś ogarnąć. Każdy ruch ma znaczenie, a teren robi robotę – jak w prawdziwej wojnie, kto ma wysokie pozycje, ten rządzi, a kto nie, ten... no cóż, trzyma kciuki i modli się, żeby nie dostać w tyłek. I nie myśl, że to koniec atrakcji! W trakcie gry możesz odblokować nowe typy jednostek i ulepszenia, co sprawia, że taktyka z chodź, strzelaj przechodzi na poziom oho, to już jest sztuka.
A obsługa? Prostsza niż przygotowanie kanapki z serem (no dobra, może trochę trudniejsza, ale serio, wszystko jest na kliknięcie i żadnych kosmicznych skrótów klawiszowych, które i tak zapominasz w stresie). Idealna gra, żeby sprawdzić, czy twoi znajomi to naprawdę przyjaciele, kiedy zaczynacie walczyć o najlepsze okopy i... no właśnie, o tą nieszczęsną ziemię. Ostrzegam, potrafi wywołać więcej śmiechu niż łez (choć tych ostatnich też trochę jest – wojna, wiadomo).
Podsumowując: Warfare 1917 to świetna mieszanka historycznej rzeźni i strategicznej zabawy, która da Ci szansę poczuć się jak dowódca wielkiej wojny – no, może trochę mniej poważnie i z lepszym humorem niż na prawdziwym froncie. Więc jeśli lubisz myśleć, planować i czasem pośmiać się z własnych porażek (bo serio, zdarza się, że zamiast zdobyć ziemię, stracisz wszystkich, a twoi żołnierze zrobią sobie przerwę na drzemkę), to ta gra jest dla Ciebie. Bierz klawiaturę, klikaj i pamiętaj – w wojnie najbardziej liczy się spryt... i trochę szczęścia (którego, serio, nigdy nie mam). Powodzenia, generału!