Gotowy na wycieczkę do czasów, kiedy faraonowie rządzili, a piramidy nie powstały jeszcze z magicznego kapelusza? Cradle of Egypt to taki trochę match-3, ale nie byle jaki! To gra, która łączy klasyczne układanie trójek z budowaniem całych starożytnych miast i zarządzaniem zasobami. Brzmi poważnie? Spokojnie, jest też kupa frajdy i momentów, kiedy aż chce się krzyczeć Ej, zróbcie miejsce dla tej złotej cegiełki!.
Wcielasz się tu w rolę głównego architekta Egiptu – takiego super gościa z cywilizacją w garści. Twoim zadaniem jest nie tylko zdobywać surowce typu drewno, kamień czy złoto (bo kto nie lubi błyskotek?), ale przede wszystkim rozbudowywać miasta od malutkich farmek nad Nilem aż po monumentalne piramidy, które nawet Muminek by pozazdrościł. Każdy poziom to nowa zagadka, która wymaga od ciebie sprytu i, no cóż, trochę szczęścia przy układaniu tych kolorowych kafelków.
Sterowanie? Proste jak budowanie szałasu z patyków – klikasz myszką lub stukasz na ekranie i wymieniasz kafelki miejscami, by stworzyć magiczną trójkę (albo więcej). Gra podpowiada, co jest do roboty, więc nawet jak zapomnisz, po co klikasz, to szybciej się połapiesz niż faraon w swoich hieroglifach. A jak się już rozkręcisz, to poziomy zaczną się piętrzyć, a z nimi wyzwania: od limitów czasu, przez blokady kafelków, aż po bonusy, które sprawiają, że twoje budowanie nabiera turbo mocy.
Co mnie rozbawiło? No cóż, pierwszy raz, kiedy próbowałem ogarnąć rozsypane kafelki, myślałem, że gram w Egipskiego Tetrisa – tyle tam było zamieszania! Ale serio – ta gra to genialne połączenie relaksu i napięcia, idealne na przerwę, gdy chcesz się trochę pośmiać z własnych nieudanych ruchów i zarazem poczuć się jak architekt wielkiej cywilizacji (trochę pompka ego, ale kto by się tym przejmował?).
Ogólnie mówiąc, Cradle of Egypt to nie tylko kolejny match-3. To cała przygoda w świecie faraonów, gdzie układanie kolorowych kafelków zmienia się w budowanie imperium. Idealne, jeśli chcesz sprawdzić, czy potrafisz połączyć strategiczne myślenie z odrobiną szczęścia i poczucia humoru. No i, oczywiście, jeśli lubisz piramidy, bo kto nie lubi piramid?