Znasz to uczucie, kiedy próbujesz posprzątać pokój, a za każdym razem, gdy ruszysz jedną rzecz, na podłodze pojawia się trzy nowe? No właśnie, Kulki 5 w rzędzie to taka właśnie codzienna wojna, tylko na planszy i z kolorowymi piłeczkami zamiast skarpetek. Gra klasyczna jak niedzielny obiad u babci, ale z tym twistem, że zamiast kapusty jest... no właśnie, układanie pięciu kulek w linii – poziomo, pionowo albo na ukos. Proste? Heh, powiedz to moim nerwom!
Na start dostajesz planszę z kilkoma kolorowymi kulkami rozrzuconymi jak rozsypany cukier, a twoim zadaniem jest przesuwać je po pustych polach tak, żeby tworzyć linie z minimum pięciu kulek w tym samym kolorze. Jak ci się uda – bum! Kulki znikają, a ty zbierasz punkty niczym skaut na wyprzedaży limitowanych kolekcji. Brzmi łatwo? Spróbuj nie wpaść w panikę, gdy po każdym ruchu na planszy pojawią się trzy nowe, losowo wrzucone kulki – i to jest dopiero jazda bez trzymanki!
Sterowanie to bajka – klikasz na kulkę, potem na miejsce, gdzie chcesz ją przesunąć, ale uwaga: droga musi być czysta jak łza (czytaj: nie może stać żadna inna kulka na przeszkodzie). Każdy ruch to jak gra w szachy, tylko zamiast królem – kolorowe kule, a przeciwnik to losowość i własne nerwy. Jeśli zaplanujesz źle, plansza szybko się zapełni, a ty zostaniesz z ręką w nocniku (czytaj: bez ruchu).
Co mnie osobiście rozłożyło na łopatki, to ten moment, kiedy myślałem, że mam genialny plan, a nagle pojawiają się trzy nowe kulki tam, gdzie najmniej się tego spodziewałem – i nagle czuję się jak w horrorze, tylko zamiast potwora mam kule w kolorze... losu. Szczerze mówiąc, to trochę jak próba ułożenia piasku na plaży podczas odpływu – niby możesz, ale nie wiesz na jak długo.
Podsumowując: Kulki 5 w rzędzie to gra dla tych, którzy lubią łamać sobie głowę, ale nie mają nic przeciwko temu, żeby czasem pośmiać się z własnej nieudolności. Idealna na szybki relaks, sprawdzenie refleksu i strategicznego myślenia, a przy tym jak znalazł, żeby udowodnić znajomym, że jednak nie są tacy bystrzy, jak myśleli (tryb jednoosobowy też dostępny, dla samych siebie – bardziej bezpiecznie). Gotowy na niezły ubaw i trochę frustracji? No to do dzieła, bo kule już czekają!