Gotowy na niezły ubaw i trochę kosmicznego szaleństwa? Monster Shooter to taka gra, gdzie wreszcie możesz zostać kosmicznym łowcą nagród, ale nie takim zwykłym – bo Twoim zadaniem jest ratowanie słodkich szczeniaczków przed paskudnymi, potwornymi bestiami. Brzmi jak misja niemożliwa? Spokojnie, tu każdy poziom to jak jazda kolejką górską po galaktyce pełnej chaosu, kolorów i... no właśnie, potworów, które bardziej przypominają te z koszmarów niż z bajek. Ale kto by się tym przejmował, kiedy na szali są te futrzaste kule energii zwane psiakami!
Sterowanie? Proste jak bułka z masłem – grasz palcem (albo kciukiem, jeśli jesteś kciukowym ninja) i biegniesz po ekranie jak szalony, unikając potwornych bełtów, które chcą Cię zjeść na śniadanie. A w międzyczasie masz do dyspozycji całą armię broni, które możesz ulepszać, bo wiadomo – kto nie lubi mieć większego lasera albo więcej rakiet? Właśnie dzięki tym power-upom walka staje się nie tylko łatwiejsza, ale też bardziej widowiskowa – serio, czasem czuję się jakbym grał w jakiś kosmiczny film akcji z efekciarskimi fajerwerkami, tylko bez popcornu (i z mniej rozsądnym bohaterem – to ja, jeśli ktoś pyta).
Najlepsze jest to, że Monster Shooter nie wymaga od Ciebie bycia jakimś mistrzem joysticka czy geniuszem taktyki. Nawet mój kot, który z technologią ma tyle wspólnego co ja z baletem, dałby radę (choć pewnie wolałby gonić za myszką na ekranie). A co z multiplayer? No cóż, to idealna okazja, żeby sprawdzić, kto z Twoich znajomych tak naprawdę jest Twoim przyjacielem, kiedy zaczyna się wyścig po najlepszą broń i ratowanie psiaków – zdrada na poziomie galaktycznym gwarantowana!
Podsumowując: jeśli chcesz połączyć szybkie tempo, kolorową grafikę, sensowną dawkę absurdu i przy okazji uratować kilka kosmicznych szczeniaczków, to Monster Shooter jest jak znalazł. A ja tam już kilka razy zginąłem – nie pamiętam czy to z braku umiejętności, czy bo potwory miały dzień konia. Tak czy siak, śmiechu było co niemiara!