Ej, słyszałeś o Portalu Zagłady: Powstaniu Nieumarłych? To nie jest kolejna nudna strzelanka, gdzie biegasz i próbujesz nie zabić się o własne buty. Nie, tu wchodzisz w buty bohatera, który musi stawić czoła całej armii zombie – i to takich, co nie odpuszczają, nawet gdy próbujesz im powiedzieć chodź, pogadamy jak cywilizowani ludzie. Spoiler: nie gadają, tylko gryzą.
Grafika w tej grze? No, powiem tak – jakbym wszedł do horroru, który wygląda lepiej niż mój salon po weekendzie z ekipą. Wszystko mroczne, klimatyczne i z takim dreszczykiem, że aż ciarki chodzą po plecach (nie wiem, czy to od strachu, czy od powietrza klimatyzowanego). Fabuła wciąga jak serial, który zaczynasz oglądać o 22, a kończysz o 3 nad ranem, bo jeszcze jeden poziom.
A teraz najlepsze: musisz mieć refleks ninja, strategiczne myślenie prosto z planszówek i umiejętności walki godne mistrza karate (albo przynajmniej dobrze wymierzonego młotka). Zbierasz bronie, które są tak potężne, że nawet Chuck Norris by się zdziwił, i ulepszasz swoje zdolności, żeby stać się niepokonanym wojownikiem – czyli takim, który nawet zombie mówi spoko, ja się wycofuję.
W trybie wieloosobowym możesz rzucić wyzwanie znajomym albo zupełnie obcym ludziom z całego świata. Idealna okazja, żeby sprawdzić, czy twoi kumple faktycznie są kumplami, gdy zaczyna się walka o ostatnią sztukę amunicji. Kto pierwszy, ten lepszy – sława na arenie czeka na każdego, kto nie boi się zombiaków i nie wstydzi się trochę poharcować po sieci.
Podsumowując: Portal Zagłady: Powstanie Nieumarłych to nie jest zwykła gra akcji. To prawdziwa wojna, gdzie trup ściele się gęsto, a ty jesteś ostatnią nadzieją świata – no, przynajmniej do momentu, aż ktoś wymyśli kawę z automatu w tej apokalipsie. Gotowy na niezły ubaw i trochę walki z tymi śmierdzielami? Wskakuj do gry i zobacz, czy masz to coś, żeby zostać legendą!
