Gotowy na wybuchową mieszankę łamigłówek, fizyki, i... krasnoludzkiego uroku? Rich Mine 2 to tak naprawdę rollercoaster dla mózgu, gdzie sterujesz wesołym, ale nieco upartym gnomem górnikiem. Twoim zadaniem? Zebrać tyle błyszczących klejnotów, że nawet Tadeusz z naprzeciwka pozazdrości. Ale uwaga! To nie jest zwykła wycieczka do sklepu po chipsy – czekają Cię pułapki, przeciwnicy i takie zagadki, że głowa mała.
Wyobraź sobie, że każde cięcie liny to jak operacja na otwartym sercu – jeśli nie trafisz w idealny moment, Twoje drogocenne kamienie mogą wylądować tam, gdzie słońce nie dochodzi. Sterowanie jest proste, serio, nawet moja babcia by ogarnęła (a ona ostatnio pomyliła pilota z suszarką do włosów). Klikasz, tniesz, kombinujesz, a gnom skacze z radości, gdy w końcu uda mu się zgarnąć cały skarb.
Sama fizyka w grze to majstersztyk. Kuleczki, liny, platformy – wszystko się rusza, kiwa, leci i czasami robi fikołki w powietrzu. Czujesz się trochę jak matematyczny czarodziej, tylko zamiast różdżki masz myszkę, a zamiast zaklęć – cięcie lin. No i ta adrenalina, kiedy wiesz, że wystarczy sekundowa pomyłka, a zamiast złota lecąca w przepaść wpadnie Ci w twarz. Oczywiście, gnom wtedy też się trochę obraża – i słusznie!
Co więcej, Rich Mine 2 to nie tylko pojedyncza przygoda – poziomy robią się coraz bardziej wymagające, a nowi przeciwnicy dokładają swoje trzy grosze do tego puzzle’owego bałaganu. To idealna gra na sprawdzenie, czy Twoi znajomi to faktycznie kumple, czy tylko ludzie do wspólnego narzekania na te cholernie trudne poziomy. Gra jest tak wciągająca, że zanim się obejrzysz, znowu siedzisz z nosem w ekranie, zastanawiając się, jak tu nie spieprzyć taktyki – serio, to jak kombinowanie, jak nie utknąć w korku, tylko z większą ilością skarbów i mniej trąbiących aut.
Podsumowując: jeśli szukasz gry, która połączy strategie, fizykę i trochę krasnoludzkiego uroku (w końcu kto nie lubi uśmiechniętego gnomka?), to Rich Mine 2 jest jak ulubiona kanapka – prosta, ale robi robotę i zostawia Cię z uśmiechem na twarzy. A przy tym wszystkim, możesz czuć się jak prawdziwy górnik-szaleniec, który nie boi się wykombinować, jak wyciągnąć te błyszczące skarby spod ziemi. Szczerze mówiąc, czasem aż się zastanawiam, czy sam gnom nie ma lepszy refleks niż ja po trzeciej kawie!