Ej, słyszeliście o Helix? To taka gra, w której jesteś... no, nie wiem, kolorową kuleczką. Taką małą, turkusową lub różową, która biega po labiryncie pełnym ostrzy, kolców i innych paskudnych pułapek. Brzmi jak rodem z koszmaru, ale serio – to czysta frajda dla każdego fana gier zręcznościowych. Jak nie zginiesz tu pięć razy w minutę, to chyba jesteś robotem albo masz refleks szybszy niż ja, gdy słyszę, że jest pizza na stole.
W Helix nie ma nudy – labirynty zmieniają się jak aura w Polsce: od słonecznego spaceru do burzliwego rollercoastera. Każdy poziom to wyzwanie dla Twoich palców i mózgu, bo omijanie tych wszystkich ostrzy i kolców to nie lada sztuka. A właśnie, jeśli myślisz, że to tylko bieganie z przeszkodami, to poczekaj, aż odkryjesz ukryte bonusy. Czasem trafi się coś ekstra, co pozwoli Ci zgarnąć punkty i odblokować jeszcze bardziej zwariowane poziomy. To tak, jakby nagle w życiu dorzucili Ci darmowego kebaba – niespodzianka totalna!
Najlepsze jest jednak to, że Helix możesz ograć samemu, wtedy czujesz się jak samotny bohater kuleczkowego świata. Ale jeśli masz znajomych (albo wrogów, którzy udają przyjaciół), to wskocz w tryb multiplayer i zobacz, kto tu rządzi. Walka o tytuł mistrza labiryntu potrafi wywołać więcej emocji niż oglądanie meczu naszej reprezentacji (a to już coś mówi!).
Co jeszcze? Możesz sobie wymyślić, jak ma wyglądać Twoja kuleczka – personalizacja level hard! Możesz zrobić z niej disco kulę, jednorożca albo po prostu zwykłą kulę, ale za to z przepaską na oczach, bo czemu nie? No i grafika – bajka! Kolory wybuchają na ekranie jak petardy na Sylwestra, a muzyka i dźwięki dodają takiego kopa, że aż chce się krzyczeć Jeszcze raz!. Interfejs? Totalna bułka z masłem, nawet Twoja babcia by ogarnęła, a ona ostatnio myślała, że kliknąć to jakaś nowa forma jogi.
Podsumowując: jeśli masz ochotę na trochę śmiechu, trochę frustracji i dużo, dużo kolorowej akcji, to Helix jest jak znalazł. Wbijaj, graj i przekonaj się sam, czy uda Ci się nie rozpaść na tysiąc kawałków w tym szalonym labiryncie! A ja pójdę po popcorn, bo oglądanie, jak inni próbują, to osobny sport.