Gotowy na prawdziwą jazdę bez trzymanki po ulicach Japonii? Wskakuj w buty Bob The Robber 4: Japan, czyli Złodzieja Boba 4: Japonia – gry, gdzie skradanie się to sztuka, a każdy krok może skończyć się faceplantem (albo alarmem). Bob, nasz bohater – mistrz zerkania zza rogu i chodzenia na palcach, dostaje misję ratunkową, bo jego kumpel wpadł w łapy jakiejś podejrzanej organizacji. Co robi Bob? No jasne, że kradnie, skacze i kombinuje, by go uwolnić. Taki Robin Hood, tylko trochę bardziej w stylu ninja.
Mechanika gry to czysta poezja dla fanów stealth i łamigłówek – trzeba się skradać, przemykać między strażnikami jak ninja na dopingu, kombinować z gadżetami i robić zamieszanie, gdy trzeba (bo czasem najlepszy sposób na przejście to... rozproszyć uwagę, co nie?). Sterowanie? Proste jak budowa cepa – klawisze do chodzenia w lewo, prawo i interakcji z wszystkim, co się da, plus parę magicznych przycisków do przebieranek i superzabawek. W sumie nawet moja babcia by się ogarnęła (choć pewnie wolałaby oglądać Tenkaichi na TV).
Co jest najlepsze? Każdy poziom ma swój własny zestaw wyzwań, więc nie ma nudy – trochę jak w życiu, gdzie zawsze jedna ciotka pyta, kiedy wreszcie się ustatkujesz, a druga przynosi ci ciasto, które trzeba szybko zwinąć, zanim zniknie. Zbieraj kolekcjonerskie bibeloty, ulepszaj sprzęt Boba, żeby być jeszcze bardziej niewidzialnym (albo po prostu sprytniejszym). A strażnicy? Mają swoje rytuały i schematy, więc trzeba ich czytać jak otwartą książkę... albo przynajmniej jak instrukcję do mikrofalówki – niby proste, a zawsze coś nie tak.
Gra trzyma w napięciu jak serial z samymi cliffhangerami: czy Bob tym razem nie wpadnie na minę?, czy zdąży wyciągnąć kolejną perełkę bez alarmu?. No i jest świetnym testem przyjaźni! Bo jeśli Twoi znajomi zaczną na Ciebie krzyczeć w trybie PvP albo kooperacji, to znaczy, że albo gra jest dobra, albo znajomość nie jest taka mocna. Ale hej, z Bobem zawsze jest śmiesznie i nerwy można rozładować humorem (albo przeklinając po cichu za kolejne nieudane włamanie).
Podsumowując: Złodziej Bob 4: Japonia to miks sprytu, planowania i śmiechu przez łzy, bo czasem nie ma nic śmieszniejszego niż widok Boba, który próbuje nie wydać na siebie ani dźwięku, a kończy na facecie tańczącym breakdance'a na podłodze. Jeśli masz ochotę na przygodę pełną ukrywania się, sprytnych zagrywek i lekkiego chaosu z nutą japońskiego klimatu – ruszaj! Bo nie ma nic lepszego niż poczuć się złodziejem, który... no cóż, czasem jednak zostaje złapany, ale przynajmniej z klasą.