3.048

Idle Pinball Breakout

5/5(oceń: 2)📅2022 Aug 03
Idle Pinball Breakout

Ej, wyobraź sobie, że bierzesz klasycznego pinballa, wrzucasz go do blendera razem z kultową grą typu breakout, dodajesz szczyptę magii idle i... bum! Dostajesz Idle Pinball Breakout – taki miks, że nawet babcia by się zaciekawiła, a co dopiero my, gracze z krwi i pikseli.

W tej grze sterujesz flipperem (tak, tym słynnym z tych wszystkich barów i salonów gier), który ma jedno zadanie: rozwalić na kawałki te wszystkie natrętne bloczki, jakie staną mu na drodze. Proste, prawda? Ale uwierz mi, na początku myślałem, że to będzie nudne jak oglądanie schnącej farby, a potem... no cóż, moje palce zaczęły tańczyć jak na koncercie disco polo, a mózg wariował od strategii i kombinacji.

Sterowanie? Bajecznie łatwe. Klikasz, stukasz, odbijasz piłeczkę i patrzysz, jak leci w te i nazad, łamiąc kolejne przeszkody. A najlepsze? Możesz nawet iść zrobić kanapkę albo wyjść na spacer z psem, bo gra ma tę super moc zwana idle – czyli postęp sam leci, kiedy Ty się relaksujesz. To jak mieć wirtualnego pomocnika, który robi robotę za Ciebie (choć nie gwarantuję, że zrobi też pranie).

W miarę jak pędzisz przez kolejne poziomy, wchodzisz w coraz bardziej zwariowane światy, gdzie bloczki robią się nie tylko trudniejsze do rozwalenia, ale i bardziej kreatywne. To trochę jakbyś próbował rozbić cegły, ale każda cegła ma swój charakter i pomysł na to, jak Ci uprzykrzyć życie. No i oczywiście, im dalej, tym więcej ulepszeń dla Twojego flippera – bo kto by chciał grać na starym, wytartym sprzęcie, kiedy można mieć rakietowego pinballa z bonusowymi bajerami?

A jeśli lubisz wyzwania i lubisz sobie poużywać z kumplami, to Idle Pinball Breakout jest też idealnym polem do popisu. Bo hej, nic tak nie sprawdza, kto jest prawdziwym ziomkiem, jak bitwa o najlepszy wynik i rozbijanie bloków na śmierć i życie! Generalnie – jeśli szukasz czegoś, co połączy pasję do klikaczy z nutką arcade'owej szaleństwa i nieco leniwej zabawy, to masz tu coś, co wciąga. No i jest kolorowo, dźwięki czasem trochę bolą, ale hej – kto nie lubi trochę adrenaliny?