Gotowy na przygodę, w której zamiast rzucać mieczem, klikasz... no, ledwo coś robiąc? Oto Idle Factory – gra, która udowadnia, że zarządzanie fabryką może być tak relaksujące, jak niedzielny maraton serialowy (ale z większą ilością kliknięć i dźwiękiem maszyn). To taki idle clicker, czyli gra, gdzie klikasz, żeby produkować, a potem... klikasz mniej, bo fabryka działa sama, kiedy Ty możesz spokojnie napić się kawy i pomarzyć o imperium przemysłowym.
Zaczynasz jako skromny właściciel malutkiej wytwórni, która produkuje rzeczy – proste, podstawowe rzeczy, które nawet twoja babcia mogłaby zrobić w kuchni. Ale spokojnie, nie chodzi o to, żeby się ograniczać! W Idle Factory twoim celem jest rozbudować tę maleńką manufakturę do gigantycznej korporacji, której nazwa będzie brzmieć jak coś z filmu science fiction (albo przynajmniej jak poważna firma z reklamy w TV). Jak? No cóż, klikając i inwestując kasę w lepsze maszyny, zatrudniając nowych pracowników (idealnych, bo nie potrzebują przerw na kawę), no i rozbudowując produkcję tak, by robić coraz bardziej wypasione produkty.
Sterowanie jest dziecinnie proste – myszka robi prawie całą robotę. Klikasz, patrzysz jak rośnie kasa, wydajesz na ulepszenia, i tak w kółko. A najlepsze jest to, że fabryka działa nawet wtedy, kiedy Ty nie patrzysz – czyli masz szansę zarabiać, podczas gdy ogarniasz życie, robisz pranie lub próbujesz się doczekać weekendu. Kto by pomyślał, że nicnierobienie może być takie produktywne!
Strategia? Jasne, że jest! Trzeba dobrze rozplanować, czy teraz bardziej opłaca się kupić turbo-maszynę, która klepie produkty z prędkością światła, czy może lepiej zatrudnić robotników, którzy zrobią to za Ciebie. No i oczywiście, czasami trzeba postawić na różnorodność produktów – bo kto by chciał produkować tylko śrubki przez całe życie? W końcu marzy się o tym, żeby mieć fabrykę, która robi wszystko – od długopisów, po roboty odkurzające (albo przynajmniej taką mam nadzieję).
Moja pierwsza godzina z Idle Factory? Trochę jak z dzieciństwa, kiedy rozkładałem klocki i udawałem, że buduję miasto. Tylko że tu zamiast klocków są kliknięcia i cyfry na ekranie, które rosną szybciej niż rachunki za prąd. Serio, nie pamiętam, czy miałem wciśnięty Shift czy Ctrl, kiedy moja fabryka zaczęła zarabiać sama, ale czułem się jak król biznesu, który odkrył złoty środek na leniuchowanie i zarabianie jednocześnie.
Podsumowując: Idle Factory to idealna gra dla wszystkich, którzy chcą sprawdzić, czy potrafią zarządzać produkcją bez zgryzot i spięć, a przy okazji nieźle się pośmiać (bo serio, oglądanie jak pracownicy klikają za Ciebie – bezcenne!). Jeśli masz ochotę na trochę luzu, strategicznego myślenia i klikowego szaleństwa – rzucaj się w wir tej produkcyjnej przygody już teraz!