Hej, gotowy na międzygwiezdną przygodę, która sprawi, że Twój kot zacznie wyglądać jak mistrz survivalu? Wskakuj na pokład Planety Noevo – gry, która rzuca Cię na zupełnie nieznany kosmiczny zadupnik, gdzie żyć można tylko, jeśli masz nerwy ze stali i odrobinę szczęścia (albo super refleks, bo będzie potrzebny).
Wyobraź sobie taką scenę: Twój statek kosmiczny robi faceplant na planecie, której nikt nie zaprosił na imprezę, a Ty – no cóż, jesteś jedynym gościem, który nie ma pojęcia, jak tu wrócić do domu. Twoim zadaniem jest przetrwać, eksplorować i zbudować bazę, która nie rozpadnie się przy pierwszym podmuchu obcej atmosfery albo ataku miejscowych potworów z kosmosu. Planeta Noevo nie jest przyjazna – to trochę jak camping w dziczy, tylko że zamiast komara masz stwora, który chce Cię zjeść na kolację.
Cała zabawa polega na tym, że musisz zarządzać zasobami jak mistrz budżetu, bo w kosmosie nie da się zawołać Uber Eats. Budujesz, ulepszasz, kombinujesz, jak nie wpaść w kosmiczną zupę i przy okazji uczysz się nowych technologii, które sprawią, że Twoja baza będzie bardziej fortecą niż kartonowym pudłem. No i walka – tutaj system walki wymaga nie tylko szybkiego palca, ale i mózgu, bo przeciwnicy nie śpią (i nie mają zamiaru zaprosić Cię na herbatkę).
Z początku myślałem, że to kolejna survivalowa gra, gdzie biegasz i zbierasz patyki, ale Planeta Noevo szybko udowodniła, że kosmos to nie jest żart. Zwroty akcji i niespodzianki w fabule sprawiają, że za każdym razem jest inaczej – czasem pomyślisz, że masz wszystko pod kontrolą, a potem… bum! Alien wchodzi Ci na chatę i zostajesz na lodzie. Ale hej, czy o to nie chodzi w dobrej grze?
Jeśli chcesz sprawdzić, czy masz żyłkę odkrywcy, który potrafi wyjść z opresji z uśmiechem (albo przynajmniej z krzykiem, który rozbawi sąsiadów), to Planeta Noevo jest jak znalazł. Idealna, żeby wypróbować, czy Twoi znajomi to faktycznie team, z którym chcesz dzielić loot, albo czy po prostu będą Cię zostawiać na pastwę obcych potworów. Zatem – pakuj kombinezon, łap kontroler i ruszaj na podbój nieznanego. Halo, Ziemia? Tu jeszcze nie wracam!