Wchodzisz do Shards i nagle… bum! Trafiasz do świata, gdzie magia jest na porządku dziennym, a Twoim zadaniem jest zebranie wszystkich tych rozsypanych kawałków mistycznego kryształu. Brzmi poważnie? Spokojnie, bo w praktyce oznacza to bieganie po bajecznych lokacjach, rozwiązywanie zagadek (tak, mózg też musi trochę poćwiczyć) i klepaniu przeciwników, którzy chcą zabrać Ci cały ten kryształowy bajzel dla siebie. No dobra, może nie bajzel, a raczej najpotężniejszy magiczny artefakt ever!
Wyobraź sobie siebie jako bohatera, który nie tylko musi mieć nerwy ze stali, ale też spryt i refleks godny ninja-kota z internetu. Bo exploracja ruin, spotkania z dziwacznymi magicznymi stworami i opanowywanie coraz to nowych mocy to tutaj standard. Każdy kawałek kryształu ukryty jest z takim sprytem, że czasem zastanawiasz się, czy twórcy gry nie byli fanami escape roomów albo po prostu uwielbiają patrzeć, jak gracz się męczy. A ja tu tylko chciałem pograć, a nie zostać detektywem-amatorskim!
Walka? No jasne, że jest! I to nie byle jaka sieczka – wrogowie w Shards to nie amatorzy. Trzeba kombinować, używać wszystkich dostępnych umiejętności, żeby nie skończyć na respawnie i jeszcze z podkulonym ogonem (czytaj: awatarem). Strategia + zręczność = przepis na sukces, albo przynajmniej na to, by nie płakać przy klawiaturze. Śmieszna sprawa – pierwszy raz jak dostałem po tyłku od jakiegoś potwora, pomyślałem, że chyba nie mam talentu, a potem okazało się, że to po prostu kwestia nauczenia się sterowania. No i trochę szczęścia, bo serio, czasem los rzuca zakręcone pomysły na walkę!
Na deser Shards serwuje bajeczną grafikę i muzykę, która sprawia, że chce się zanurzyć w ten świat na dobre. Kolory jak z tęczy po burzy, dźwięki budujące napięcie, że sam się zastanawiasz, czy przypadkiem nie masz słuchawek z jakimś magicznym czarem. Generalnie projektanci nie odpuścili – wszystko jest tak pięknie dopieszczone, że aż miło się zawiesić na chwilę i podziwiać, zamiast tylko biegać przed siebie z mieczem.
Więc? Gotowy, żeby włożyć pelerynę, złapać miecz i rzucić się w wir magicznej przygody Shards? Bo ja już się nie mogę doczekać kolejnej rundy, gdy będę próbować odkryć, co tym razem wymyślili twórcy, żeby mnie zaskoczyć (albo doprowadzić do szewskiej pasji). Wbijaj, bo kryształ sam się nie poskłada!