Siemanko, kosmiczni wojownicy i miłośnicy gwiezdnych przygód! Dzisiaj bierzemy na tapetę Galaxy Siege 2 – czyli taką strategię z domieszką symulacji, gdzie twoim zadaniem jest zbudowanie i rozwinięcie własnej floty statków kosmicznych, żeby podbić obce planety. Brzmi poważnie? Może, ale spokojnie – tutaj jest miejsce na trochę śmiechu i chaosu galaktycznego!
Wyobraź sobie, że zaczynasz z takim maleńkim, niepozornym frachtowcem, który wygląda jak pudełko po butach na tle wszechświata. Twoim celem? Przerobić to cudo na kosmicznego potwora, który rozjedzie wszystko, co stanie mu na drodze. W trakcie gry zbierasz różne zasoby (bo bez nich nawet Batman nie zrobi upgrade’u swojego Batmobilu), eksplorujesz nowe planety i bijesz się z kosmitami – czasem naprawdę groźnymi, czasem takimi, co wyglądają, jakby właśnie wstały z drzemki i zastanawiają się, czy warto. No, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana (ani nie zdobywa lootów).
Sterowanie? To prawdziwy spacer po Księżycu – proste i intuicyjne. Klikasz myszką, zdecydujesz, gdzie polecieć, kiedy strzelać i co ulepszyć. Niczym kapitan statku godzisz całą załogę do działania, bez konieczności studiowania podręczników grubości Wojny i pokoju. Idealne dla tych, którzy wolą grać niż myśleć o instrukcjach (no chyba, że lubisz takie rzeczy, wtedy też spoko).
Co jest najlepsze? Ta cała strategia! Bo nie wystarczy tylko klepać w przyciski – musisz rozsądnie rozdzielać ulepszenia na broń, tarcze i inne bajery, żeby nie skończyć jak ten gość, co rzucił się na potężnego bossa swoim śmiesznym, nieupgradowanym statkiem (tak, to byłem ja – lekcja pokory nr 1). To trochę jak planowanie obiadu na cały tydzień, tylko zamiast makaronu masz działa laserowe i międzygalaktyczne tarcze.
Ogólnie Galaxy Siege 2 to niezły miks wystrzałowej strategii i symulacji, który wciąga jak najlepszy serial sci-fi – tylko bez reklam i z większą ilością kosmitów. Świetna opcja dla każdego, kto chce się poczuć jak dowódca floty, ale bez zbędnego kombinowania i filozofowania. Gotowy na międzygwiezdną jazdę bez trzymanki? Bo ja już szykuję popcorn i lecę podbijać kosmos!
