Wyobraź sobie, że jesteś kowalem – nie takim z bajek, co z młotem na smoka leci, ale gościem, który robi naprawdę kozackie miecze i zbroje, żeby dzielni bohaterowie mogli walić potwory bez ryzyka zdartego paznokcia. Tak, to właśnie Jack Smith, gra, w której zarządzasz warsztatem kowalskim, ale nie takim z epoki kamienia łupanego – tu liczy się strategia, rzemiosło i odrobina RPG. Gotowy na niezły ubaw? No to jedziemy!
W Jack Smith wcielasz się w tytułowego kowala, czyli gościa z pasją do kuźni i młota. Twoim zadaniem jest produkowanie fantastycznych broni i zbroi dla śmiałków, którzy ruszają w niebezpieczne przygody. Brzmi poważnie? Trochę tak, ale trochę też jak gotowanie obiadu dla ekipki, która potem ma spaść na głowę latającego smoka… albo przynajmniej jak kulinarna wersja Masterchefa tylko z żelastwem zamiast kurczaka.
Rozgrywka podzielona jest na dwa główne etapy: tworzenie i walka. Najpierw zbierasz materiały – bo bez żelaza, skóry i innych bajerów nie zrobisz nic, poza stukaniem młotem w nic. Tu wchodzą w grę mechaniki typu drag-and-drop, co znaczy, że możesz sobie swobodnie klikać, przeciągać i mieszać składniki, aż powstanie coś naprawdę epickiego. (Ja próbowałem zrobić miecz z liści i patyków – nie polecam, heroje trochę skrzywieni byli.)
Kiedy już skujesz coś, co nie rozpadnie się przy pierwszym uderzeniu, wysyłasz swoje dzieła na pole bitwy. I tu zaczyna się prawdziwa zabawa – obserwujesz, jak Twoi bohaterowie rozjeżdżają przeciwników, a Ty zastanawiasz się, czy nie trzeba czegoś podrasować, bo boss wygląda na gościa, któremu najlepszy miecz z marketu nie pomoże. Szczerze mówiąc, balansowanie między zbieraniem surowców, wykuwaniem broni i taktycznym planowaniem walk to trochę jak próba ogarnięcia porannej kawy i jednoczesnego ogarniania dzieci – pełen chaos, ale jaka satysfakcja, gdy wszystko działa!
Sterowanie jest tak proste, że nawet moja babcia dałaby radę – intuicyjne menu, wygodne przeciąganie przedmiotów i szybkie decyzje na polu bitwy sprawiają, że nie czujesz się, jakbyś czytał instrukcję do pralki. A grafika? Urocza jak kotek z memów – kolorowa, przyjemna dla oka, bez żadnych koszmarów rodem z lat 90., które powodują migrenę.
Podsumowując, Jack Smith to idealna mieszanka zarządzania zasobami, strategii i kreatywnego rzemiosła z solidną dawką humoru i luzu. To taka gra, która pokaże, czy Twój zmysł taktyczny i cierpliwość do klepania żelaza są na poziomie; i czy Twoi znajomi naprawdę są gotowi walczyć o najlepszy loot (lub przynajmniej o ostatni kawałek pizzy po sesji). Polecam na wieczory, kiedy chcesz trochę pogłówkować, pośmiać się i poczuć się jak prawdziwy mistrz kowalskiego fachu – no bo kto nie chciałby robić broni dla bohaterów, a przy okazji nie umrzeć z nudów?