Ej, słyszałeś o Mahjong: Mroczne Wymiary? To taka gra, w której tradycyjny mahjong spotyka się z tajemnicą i lekkim klimatem co tu się w ogóle dzieje. Wchodzisz w to jak do magicznego pudełka z klockami, tylko że zamiast układać, musisz sprytnie dobierać pary płytek w trójwymiarowej układance. Brzmi poważnie? Nie przejmuj się, bo to jak gra w memory, tylko z dodatkową dawką adrenaliny i taką nutką kurczę, to nie takie proste, ale czemu tak wciąga?.
Gra jest prosta jak bułka z masłem (no dobra, może z odrobiną cynamonu), bo wystarczy, że klikniesz dwie takie same płytki, które nie są zasłonięte, i bach! – znikają. Ale tu uwaga, bo układ 3D to nie jest tylko taki bajer na pokaz – musisz nieźle kombinować, żeby wyłuskać te właściwe pary, zanim zegar na ekranie postanowi, że stop, masz już dość!.
Chwila, chwila – mówisz, że nie lubisz gier, które zmuszają do szybkiego myślenia? Spokojnie, power-upy przychodzą z pomocą niczym superbohaterowie z kreskówki – możesz sobie odkryć ukryte płytki albo nawet zatrzymać czas, żeby zebrać myśli. Tak, czasem mam ochotę zatrzymać czas, jak nie wiem, gdzie kliknąć, a tu proszę – magiczne guziki robią robotę.
Pierwszy raz, jak odpaliłem Mahjong: Mroczne Wymiary, to miałem wrażenie, że gram na jakiejś planszy z puzzli, które ktoś porozrzucał w powietrzu i kazał mi to poukładać. Serio, trochę jakby ktoś wziął klasyczny mahjong, wrzucił go do pralki 3D i powiedział: “Zobacz, co z tego wyjdzie”. I wiecie co? Wyszło całkiem nieźle, bo od razu wciągnęło mnie to tempo i ta presja czasu, która sprawia, że nawet moja babcia chciałaby się pokusić o rundkę (choć pewnie złamałaby palec, próbując kliknąć szybko).
Ogólnie rzecz biorąc, jeśli szukasz gry online, która jest prosta, ale jednocześnie daje wyzwanie i frajdę, to Mahjong: Mroczne Wymiary jest jak dobry mem – niepozorny, a jednak potrafi cię rozbawić i zatrzymać na dłużej. Idealna na chwile, gdy chcesz pokazać znajomym, że masz refleks, albo sprawdzić, czy umiesz myśleć pod presją (albo po prostu zabić czas i ponarzekać, że to za trudne).
