Gotowy na międzygwiezdną rozgrywkę, gdzie zaufanie jest rzadsze niż kawa w pracy o 8 rano? Poznaj Impostor – grę, w której każdy może być Twoim przyjacielem... albo kosmicznym sabotażystą z chłodem większym niż zamrażarka na mroźne ogórki!
Ta kosmiczna multiplayerowa gra społecznej dedukcji to jak spotkanie rodzinne, tylko że zamiast wujka, który opowiada te same dowcipy, masz Impostora, który uwielbia sabotować misję i eliminować Crewmates. Twoim zadaniem jako Czworonożnego Kolegi Kosmosu jest albo dzielnie wykonywać zadania – takie jak naprawa kabli czy pobieranie danych (brzmi prosto, ale uwierz, jak ktoś przerwie Ci przy lutowaniu, to już nie jest zabawa) – albo, jeśli los się do Ciebie uśmiechnie i trafisz na rolę Impostora, to czas na prawdziwą galaktyczną intrygę. Sabotaże, wyłączanie świateł, a nawet podrzucanie trupów – nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozwalić misję, zanim ktoś zdąży powiedzieć wojna na Marsie.
Sterowanie? Proste jak bułka z masłem i kawa na śniadanie. WASD albo tapnięcia na ekranie w wersji mobilnej sprawiają, że nawet Twoja babcia mogłaby wskoczyć do gry (choć niekoniecznie powinna – babcie są zbyt dobre w wyłapywaniu kłamstw, serio!). Klikasz, latasz, sabotujesz, usprawiedliwiasz się, a potem… nagle wszyscy na Ciebie patrzą jak na UFO. I tu zaczyna się prawdziwa zabawa – bo czas wezwać nadzwyczajną naradę, gdzie każdy próbuje przekonać, że to nie on, a ten drugi z czerwonym kapturem, co stoi obok, jest prawdziwym kosmicznym zdrajcą.
Co najlepsze? Grę zgarnia ekipa, która albo skończy wszystkie zadania, albo zręcznie wywali wszystkich Impostorów na międzygalaktyczny śmietnik. Impostorzy zaś wygrywają, gdy zrobią tak dużo zamieszania, że załoga zaczyna patrzeć sobie na ręce bardziej niż na ekran smartfona w godzinach pracy.
Szczerze mówiąc, Impostor to mieszanka strategicznego myślenia, szczypty podstępu i duuuużo śmiechu (i nerwów, kiedy ktoś Cię oskarża o bycie zdrajcą, a Ty tylko chciałeś naprawić światła). Idealna gra, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi to prawdziwi kumple, czy po prostu kosmiczni oszuści – bo hej, nic tak nie buduje przyjaźni jak wzajemne oskarżenia na pełnej prędkości warp!