Ej, serio, Pong Neon to jakby klasyk sprzed epoki dinozaurów (no dobra, może trochę przesadzam) wskoczył na imprezę w neonie i... zaczął rozdawać karty! To taka odświeżona wersja tej legendarnej gry, gdzie zamiast dwóch prostych deseczek i piłeczki masz całą feerię świetlnych fajerwerków, które aż krzyczą: Graj ze mną!
Generalnie, Pong Neon to gra, którą ogarniesz szybciej niż zrobienie kanapki z serem (no chyba, że jesteś mistrzem kuchni – wtedy spoko). Prosta jak budowa cepa, ale uwierz mi, że potrafi wciągnąć tak mocno, że zapomnisz nawet o tym, czy masz dziś spotkanie czy nie. Twoim zadaniem jest odbijać tę cholerną piłeczkę tak, żeby przeciwnik zląkł się Twoich superrefleksów i oddał Ci punkty – wiesz, taka sportowa rywalizacja, tylko bez potu i siniaków.
Najlepsze jest to, że możesz grać solo albo rzucić wyzwanie swoim znajomym, rodzeństwu (które zawsze myśli, że jest lepsze, nawet jak nie jest) czy nawet rodzicom, którzy nagle odsłonią swoje ukryte talenty. Tryb wieloosobowy w Pong Neon to jak rodzinne święta – trochę chaosu, trochę śmiechu, a emocje sięgają zenitu, bo wiadomo: kto wygra, ten król salonu (albo królową, bo równouprawnienie!).
Pamiętam, jak pierwszy raz odpaliłem tę grę – serio, myślałem, że to kolejny nudny klon, ale kiedy piłka zaczęła śmigać po neonowym torze, a ja przypadkiem odbiłem ją tak, że przeciwnik dostał zawału (wirtualnie, rzecz jasna), to nie mogłem przestać się śmiać. I tak zostałem uwięziony w tym neonowym świecie odbić i punktów. Nie pamiętam nawet, czy miałem wtedy kawę, czy tylko czystą adrenalinę – ale efekt był taki sam!
Podsumowując: Pong Neon to klasyczna gra, która dostała upgrade w stylu laserowy kicz i dzięki temu jest mega wciągająca. Niezależnie czy chcesz się odstresować po całym dniu, czy po prostu pokazać znajomym, kto tu rządzi w odbijaniu piłeczki – ta gra to strzał w dziesiątkę. No to, co? Gotowy na neonową bitwę? Odbijaj, zbieraj punkty i baw się dobrze!