Jeśli kiedykolwiek marzyłeś o tym, żeby pobawić się w ścigającego cię pluszaka, który wygląda jakby w wolnych chwilach rozważał karierę w horrorze – to Kissy Missy i Huggy Wuggy z Poppy Playtime są tu właśnie dla Ciebie. Serio, te dwie maskotki to nie są zwykłe misie do przytulania, a raczej takie, które wyrywają Ci serce (albo przynajmniej nerwy) na kawałki, podczas gdy Ty próbujesz ogarnąć, co się do cholery dzieje w tej porzuconej fabryce zabawek.
Więc co tu mamy? Poppy Playtime to taki survivalowy horror z elementami łamigłówek – czyli jakby Zgadnij, jak uciec, zanim pluszak cię złapie. Wcielasz się w byłego pracownika Playtime Co., który wraca do opuszczonej fabryki, bo... no cóż, ciekawość zjada lepiej niż najbardziej przypalona pizza. I tak zaczyna się rollercoaster emocji, gdzie Huggy Wuggy i Kissy Missy nie są już tymi słodkimi koleżankami z dzieciństwa, a bardziej jak koszmary na sterydach.
Gra to trochę jak spacer po ożywionym lunaparku grozy – tylko zamiast karuzeli są tu mechaniczne łamigłówki, których rozwiązanie wymaga więcej myślenia niż szybkiego klikania (choć czasem kończy się to paniką i klapaniem klawiszy jak szalony). W międzyczasie trzeba pilnować się, żeby nie wpaść w łapy tych mechanicznych potworów – bo serio, Huggy Wuggy ma zęby dłuższe niż lista wymówek, żeby nie iść na siłownię.
Najfajniejsza rzecz (poza tym, że można się oficjalnie bać pluszaków) to GrabPack – taki sprytny gadżet, który pozwala Ci sięgać na odległość, łapać różne rzeczy i robić z nimi co chcesz. To trochę jak mieć supermoc szefa wszystkich zabawek, tylko bez konieczności sprzątania po nich. Dzięki temu możesz kombinować, przesuwać, ciągnąć i rozwiązywać zagadki, nie ruszając się z miejsca – a przynajmniej próbować, bo adrenalina nie daje o sobie zapomnieć.
W sumie, Poppy Playtime to idealna gra na wieczór, gdy chcesz się trochę przestraszyć, pośmiać (najczęściej z siebie, bo jak inaczej, gdy próbujesz uciec przed pluszakiem, który wygląda jakby miał zaraz cię zjeść), a do tego trochę pogłówkować. A jeśli masz znajomych, to koniecznie sprawdźcie, kto z was wytrzyma najdłużej – gwarantuję, że pod koniec każdy z was będzie miał inną definicję przyjaciela. Bo nic tak nie scala jak wspólne uciekanie przed Huggy Wuggy!