Ej, słyszałeś o Huggy Wuggy Pixel Nights? To taka gra, która wpakuje Cię prosto w mroczny, trochę pokręcony świat, gdzie tajemnice i niebezpieczeństwa czają się za każdym pixelem. Wcielasz się w bohatera, który – uwaga, uwaga – musi odnaleźć swoją zaginioną ukochaną. Brzmi jak fabuła na romantyczny horror, co nie?
Ale spokojnie, nie ma tu żadnych serduszek latających w powietrzu, tylko prawdziwa pixelowa akcja! Grafika w stylu retro to taki oldschoolowy trip do czasów, gdy joystick był królem, a muzyka z gry potrafiła wbić się w głowę na całe życie (no dobra, może trochę przesadzam, ale serio jest klimacik). Wąskie korytarze, przeszkody, przeciwnicy i zagadki – to trochę jak gra w podchody, ale z większą liczbą potworów i mniejszą ilością lizaków na końcu trasy.
Nie wiem jak Ty, ale ja miałem taki moment, że próbowałem przejść poziom i... no cóż, moje palce zaczęły się plątać jakby ktoś włączył mój mózg na tryb losowy chaos. Ale hej, każdy level to nowa przygoda, a zagadki potrafią wycisnąć z mózgu ostatnie soki. I w sumie to całkiem fajne uczucie, jakby ktoś podrzucał Ci łamigłówki, żebyś nie zasnął na kanapie z pilotem w ręku.
A teraz najlepsze: możesz zostać takim trochę kreatywnym bossem i samemu robić poziomy w wbudowanym edytorze. Tak, serio! Zrób własną mapę, wrzuć tam śmieszne pułapki i wyślij znajomym, żeby połamali sobie palce od frustracji. Idealne narzędzie do mrożenia przyjaźni w lodówce... albo do pokazania, że jesteś lepszy od reszty świata (albo przynajmniej od kolegi z sąsiedztwa).
Więc, jeśli masz ochotę na retro-pixelowy rollercoaster, pełen ciemnych korytarzy, dziwnych potworów i epickiego poszukiwania miłości (albo przynajmniej tego, co z niej zostało), Huggy Wuggy Pixel Nights jest właśnie dla Ciebie. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy to gra czy test na cierpliwość, ale jedno jest pewne – zabawa murowana. Gotowy na niezły ubaw i trochę dreszczyku? No to wbijaj i pokaż, że znajdziesz swoją ukochaną, nawet jeśli po drodze potwory próbują Cię pożreć!