Gotowy na królewską ucztę karcianą, gdzie samo rozdanie może przywrócić dawną świetność całemu królestwu? Kings And Queens Solitaire Tripeaks to nie jest zwykła pasjansowa rozgrywka – to epicka wyprawa przez bajkowy świat, gdzie karty tańczą w rytm twoich strategicznych ruchów, a każdy poziom to nowa część tej królewskiej telenoweli (bez dramatu, za to z kartami w roli głównej).
Wyobraź sobie, że siedzisz na tronie, ale zamiast berła masz w ręku myszkę lub palec (bo gra działa na każdym urządzeniu – od kompa po telefon, serio, nawet twoja pralka by uciągnęła, gdyby tylko miała ekran). Twoim zadaniem jest sprytnie układać karty, zgodnie z klasycznymi zasadami pasjansa: kartę o jeden wyższą lub niższą dokładasz do stosu odrzuconych. Brzmi prosto? Jasne, że tak! Ale uwaga – tu trzeba myśleć bardziej niż podczas planowania weekendu przy netfliksie.
Po drodze spotykasz całą ferajnę uroczych postaci (jakby Królowie i Królowe wyszli na kawę i postanowili pomóc ci w tej karcianej odysei), które nie tylko pocieszą, gdy polegniesz (a uwierz mi, będzie sporo takich momentów), ale też podsuwają podpowiedzi i power-upy. Tak, w tym pasjansie możesz się poczuć jak strateg armii kart – bo power-upy i bonusy to twoje magiczne asy w rękawie, które sprawiają, że zwykłe układanie kart zamienia się w prawdziwą grę o tron.
Interfejs? Tak prosty i intuicyjny, że nawet twoja babcia, która ledwo obsługuje smartfona, ogarnie, jak tu śmigać między kartami. Kliknij albo tapnij, a gra zrobi resztę – niczym wierny giermek, który zawsze podaje dobrą kartę. Bonus: opcja cofnięcia ruchu – bo nie każdy ma w sobie ducha rycerza bez skazy, a czasem trzeba się wycofać, zanim kolega z pracy zobaczy, jak przegrywasz.
Podsumowując: Kings And Queens Solitaire Tripeaks to połączenie klasycznego pasjansa z bajkową fabułą i elementami RPG-owego czaru. Idealna gra, by oderwać się od szarej rzeczywistości, sprawdzić, czy twoi znajomi to faktycznie kumple, kiedy zaczyna się walka o najlepsze power-upy, i po prostu się pośmiać z absurdów królewskiego świata kart. No to co? Wbijasz na tron, czy dalej będziesz tylko podglądać z boku?