Gotowy na budowlane wyzwanie, które nie wymaga kasku ani uprawnień na wieżowiec? Skyscraper Solitaire to taki klasyk w nowym, błyskotliwym wydaniu – karta na kartę, piętro po piętrze, budujesz swój własny, wirtualny drapacz chmur. Wyobraź sobie, że każda karta to cegiełka w Twoim mega wieżowcu, a Ty jesteś architektem i mistrzem planowania jednocześnie. Brzmi jak nudne przekładanie kart? Nic z tych rzeczy! Tutaj strategia miesza się z relaksem, a budowanie nie jest tylko dla majsterkowiczów z pobocza.
Zasady są proste jak poranna kawa: układaj karty w kolejności rosnącej lub malejącej, pilnuj kolorów i koligacji (aka kolory i koloryt kart – ważne, serio!), a Twój drapacz chmur powoli pnie się w górę, aż w końcu zahaczy o chmury. Ale uwaga! Każdy ruch to gambit – jeden fałszywy krok i zamiast wieży, możesz mieć kolorowy bałagan, który bardziej przypomina dzieło przedszkolaka po pierwszej lekcji malarstwa. No i ten moment, kiedy myślisz, że wygrałeś... a tu nagle specjalna karta zmienia zasady gry jak DJ na imprezie techno!
Interfejs? Klikasz, przeciągasz, układasz – tak łatwo, że nawet Twoja babcia (której kabel od myszki zawsze się plącze) ogarnie tę zabawę bez stresu. A jeśli jesteś starym wyjadaczem solitaire, to z pewnością docenisz, że pomimo prostoty, Skyscraper Solitaire rzuca wyzwania, które zmuszą Cię do kombinowania niczym Sherlock Holmes na rogu karty.
Co najlepsze, gra to nie jest tylko samotna budowa – to idealna okazja, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi rzeczywiście są kumplami, gdy zaczyna się walka o najlepsze karty i bonusy. No bo umówmy się – nic tak nie jednoczy jak wymiana kart i śmiech na całego, kiedy ktoś przez przypadek zbuduje wieżę z samych asów i Cię zmiażdży.
Podsumowując, Skyscraper Solitaire to taka gra, która pozwala Ci poczuć się jak architekt nie z tego świata, a jednocześnie nie wymaga od Ciebie wiedzy z zakresu inżynierii. Jeśli masz ochotę na trochę kartowej magii, strategicznego myślenia i odrobinę absurdalnej zabawy w budowanie wieży, to wskakuj, klikaj i ciesz się chwilą. Bo kto powiedział, że układanie kart nie może być fajniejsze niż oglądanie paint dry?