Hej, gotowy na niezły ubaw i trochę nerwów? Wbijaj do Ukrytej klasy – takiej escape roomowej jazdy bez trzymanki, gdzie zamiast zwykłej szkoły masz... no właśnie, tajemniczy pokój pełen zagadek, sekretów i wskazówek, które wołają: Znajdź mnie, zanim zwariujesz!.
Wyobraź sobie, że zamykają Cię w klasie. Bez telefonu, bez przerwy, tylko Ty i kupa łamigłówek. Twoim zadaniem? Odgrzebać się spod stosu książek, szuflad pełnych czeluści i tablicy, na której ktoś chyba ćwiczył kaligrafię dla agentów 007. Musisz rozwiązać rebusy, ułożyć układanki i rozszyfrować szyfry, które wyglądają jak coś, co normalny człowiek rzuciłby w kąt po 5 minutach (ale nie Ty, mistrzu zagadek!).
Co najlepsze, jeśli utkniesz i zaczniesz się zastanawiać, czy to na pewno gra, czy może jakaś forma nowoczesnej tortury szkolnej, Ukryta klasa ma system podpowiedzi. Ale hej, każda wskazówka to jak punkty karne – wpływa na Twój końcowy wynik, więc nie szalej z podpowiedziami, bo potem możesz mieć statystyki gorsze niż moja pamięć do imion po drugim spotkaniu.
Myślisz, że to gra dla samotnych niedźwiadków? Nic z tego! Możesz wpakować się w tryb wieloosobowy i razem z kumplami (albo rywalami, jeśli lubisz dramę) kombinować, kto pierwszy odszuka klucz i wyrwie się z tej edukacyjnej pułapki. Idealna okazja, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi to faktycznie znajomi, czy bardziej życzliwi sabotażyści, którzy będą chować ważne przedmioty pod biurkiem. Kto by pomyślał, że szkoła może być aż tak emocjonująca?
Generalnie Ukryta klasa to jak połączenie escape roomu, kryminału i… no, trochę szkolnych wspomnień, ale bez nudnych wykładów. To przygoda, która trzyma w napięciu, bawi, a czasem nawet irytuje (ale w tej grze to raczej atut). Więc jeśli masz ochotę na trochę rozkmin, śmiechu i adrenaliny – wskakuj śmiało. Pamiętaj tylko – klucz do wolności leży w Twoich rękach, a może też pod stertą starych zeszytów. Powodzenia, detektywie!