Gotowy na zostanie menedżerem, który zna się na walce lepiej niż sąsiad po trzech piwach na balkonie? Fighter Manager to taka strategia sportowa, gdzie zamiast kopać piłkę, będziesz kopać... no, wiesz – konkurencję! Wcielasz się w rolę szefa organizacji walk, który marzy, by z lokalnej dziupli zrobić globalnego giganta. Brzmi poważnie? Spokojnie, tu też jest miejsce na chaos, gdy twoi wojownicy nie chcą trenować, a rywale próbują ci podkraść najlepszych zawodników – jak urodzinowy tort, który zawsze znika zanim zdążysz sięgnąć!
Zaczynasz z marnym składem i portfelem chudszym niż moja dieta po weekendzie. Twoim zadaniem jest wybrać, kiedy zawodnik ma harować na treningu do upadłego, a kiedy odpoczywać, bo zmęczenie to największy wróg – zaraz po braku kasy. Musisz polować na nowych talentów, planować walki (tak, musisz wiedzieć, kiedy rzucić swoich mistrzów do oktagonu, żeby nie skończyli jako worek treningowy) i dbać, by twoi wojownicy nie tylko łapali nokauty, ale też fanów. Bo bez kibiców kasa nie popłynie, a bez kasy – no cóż, Twoi zawodnicy zaczną trenować na siłowni zrobionej z kartonów.
Interfejs gry jest tak prosty, że nawet moja babcia by się połapała (i pewnie zacząłaby obstawiać, kto następny poleci na deski). Klikasz, wybierasz, planujesz, a potem z zapartym tchem obserwujesz, czy ten twój ulubieniec nie skończy jako amator w walce z gościem, który wygląda jak Hulk na sterydach. Wszystko dzieje się na żywo, więc emocje są jak na dobrym serialu – czasem się śmiejesz, czasem krzyczysz, a czasem po prostu wyłączasz na chwilę, bo serce prawie wyskakuje z klatki piersiowej.
A teraz najlepsze – cała zabawa to balans między treningiem a odpoczynkiem, planowaniem budżetu i taktykami, które mogą sprawić, że twoi wojownicy będą szybsi, silniejsi i sprytniejsi niż przeciwnicy, którzy też nie śpią (a przynajmniej powinni). Fighter Manager to idealna gra, jeśli chcesz sprawdzić, czy masz głowę do zarządzania i nerwy ze stali – albo przynajmniej dobrą dawkę humoru, bo bez tego to się nie da wytrzymać. W końcu zarządzanie zawodnikami to nie tylko nokauty, ale też cyrk pełen absurdów i śmiechu.
Szczerze mówiąc, pierwsze minuty z tą grą przypominały mi próbę ogarnięcia planu lekcji w liceum – chaos, nerwy i pytanie: Co ja tu w ogóle robię?. Ale potem złapałem bakcyla i nie mogłem się oderwać. Więc jeśli masz ochotę na trochę sportowej strategii z domieszką szaleństwa – Fighter Manager czeka. No dalej, klikaj i nie daj się znokautować w świecie menedżerów sportów walki!