Ej, słyszeliście o Moście Stickmana? To taka gra, gdzie zamiast spokojnie iść na spacer, robisz wszystko, żeby zdążyć na czas, zgarniając całą ekipę stickmanów po drodze – bo im więcej ziomków, tym większa wieża, a im większa wieża, tym łatwiej przeskoczyć przez ten przeklęty most. Proste? No niby tak, ale serio, myśl, że to tylko zbieranie ludzików, to jak myśleć, że kawa bez kofeiny ma power. Mało poważne!
Wyobraźcie sobie, że każdy ten stickman to taki mały, biegnący cheerleader na Twojej drużynie, tylko mniej krzyczący, a bardziej skaczący po głowach. A Ty musisz ogarnąć, żeby Twoja wieża była tak wysoka, że most przed Tobą będzie wyglądał jak mały kładka dla mrówek. Bo bez tego, sorry, ale Twój team ląduje w wodzie szybciej niż ja po trzeciej kawie przed 10 rano.
W Moście Stickmana rywalizujesz z innymi graczami – czyli jest PvP, ale nie taki poważny, tylko bardziej jak wyścig o ostatni kawałek pizzy na imprezie. Idealne, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi to naprawdę kumple, czy tylko podpatrują Twój plecak, kiedy się nie oglądasz. Bo jak się zaczyna ta zabawa z budowaniem wieży i przeskakiwaniem przez most, to emocje jak na finale mundialu – serducho wali, ręce się trzęsą, a Ty modlisz się do każdego stickmana, żeby tylko nie odpuścił w połowie drogi.
Gra jest szybka, śmieszna i totalnie uzależniająca – serio, złapałem się na tym, że zamiast iść na zakupy, właśnie kleciłem wieżę stickmanów jakbym budował wieżowiec. A najlepsze? Kiedy myślisz, że masz już wszystko pod kontrolą, to nagle ktoś Cię wyprzedza i zostajesz z pustymi rękami i pytaniem ale jak to, przecież zbierałem wszystkich?!.
Podsumowując: Most Stickmana to taka gra, która pozwoli Ci poczuć się jak inżynier budowlany... tylko zamiast betonu masz bandę biegających patyczaków, a zamiast kasku – palec na spust gry. Gotowy na niezły ubaw i trochę chaosu? No to hop na start i niech wygra ten, kto zrobi najwyższą wieżę stickmanów!