Okej, trzymajcie kapelusze, bo Złodziej Bob 2 to nie jest zwykła gra — to prawdziwa lekcja skradania się dla każdego, kto myślał, że potrafi być ninja. Wchodzisz w buty Boba, czyli takiego cwaniaka z sercem na dłoni (i raczej na kłódkach też), który zamiast zasuwać do pracy, woli wykręcić się z miejskiego labiryntu pełnego kamer, strażników i tych wszystkich alarmów, które robią bzzzt głośniej niż sąsiad w niedzielę rano.
Cała fabuła kręci się wokół tego, że Bob postanowił pobawić się w nowoczesnego Robin Hooda. Taki trochę złodziej z misją – rabuje tych najgorszych z korporacji i złych ludzi, bo przecież ktoś musi im pokazać, że na świecie istnieje karma. Twoim zadaniem jest więc nie tylko odkręcić parę śrubek i wyłączyć alarmy (hej, kto nigdy nie chciał się poczuć jak szpieg z filmu?), ale też nie dać się przyłapać na gorącym uczynku – a to już mistrzostwo w gimnastyce palców na klawiaturze!
Sterowanie jest banalne, więc nawet babcia z kotem na kolanach da radę — strzałki lub WASD, spacja do interakcji i voila! Czujesz się jak w szkole tańca, ale zamiast kroków to musisz robić uniki przed strażnikami i alarmami. I serio, czasem to bardziej skomplikowane niż przekonanie znajomego, że pizza na kolację to najlepszy pomysł na świecie.
Mechanika to taki misz-masz łamigłówek i skradanek, które z każdym poziomem robią się trochę bardziej ambitne. Zaczynasz od prostych budynków, a kończysz na tak zaawansowanych systemach bezpieczeństwa, że zastanawiasz się, czy nie warto byłoby zainwestować w robota-kameleona. A strażnicy? No cóż, mają oczy jak sokoły i refleks MacGyvera po trzech kawach – więc trzeba naprawdę dobrze planować każdy krok, żeby nie skończyć jako główny temat plotek w komisariacie.
Podsumowując, Złodziej Bob 2 to gra, która sprawi, że poczujesz się jak bohater filmu akcji, ale bez tych wszystkich efektów specjalnych, które i tak często robią więcej szkody niż pożytku. Idealna dla tych, którzy lubią kombinować, śmiać się z własnych wpadek (bo uwierz, będzie ich sporo!) i chcą trochę pohasać po cieniach, nie wychodząc z własnego fotela. No i przy okazji sprawdzić, czy Twoi znajomi to faktycznie ekipa, z którą można dzielić loot, czy raczej potencjalni zdrajcy!