Gotowy na przygodę, która połączy w sobie spryt szpiegowskiego lisa z zacięciem Indiana Jonesa? Wjeżdżamy na pełnej w Złodzieja Boba 5: Przygoda w Świątyni – grę akcji i łamigłówek, która sprawi, że Twój mózg zacznie pracować na pełnych obrotach, a serce zabije szybciej... albo przynajmniej wtedy, kiedy Bob prawie zostanie złapany przez tych niezbyt gościnnych strażników.
W tej części kultowej serii wcielasz się w Boba – faceta, który ma więcej sprytu niż przeciętny złodziej, a jednocześnie więcej szczęścia niż ja podczas losowania w totka. Bob wkracza do tajemniczej świątyni pełnej skarbów, pułapek i... no cóż, strażników, którzy nie mają ochoty dzielić się mitycznymi artefaktami. Twoim zadaniem jest pomóc mu wykraść te błyskotki, nie robiąc przy tym hałasu, bo jak wiadomo, wykrycie rzadko kończy się dobrze (chyba że lubisz zaczynać poziom od nowa, co jest mniej zabawne niż mój taniec na imprezie).
Sterowanie? Prościzna – strzałki albo WASD i lecimy! Do tego kilka magicznych klawiszy, które sprawią, że Bob zacznie skradać się jak ninja, chować w cieniu albo kombinować z narzędziami, które wyglądają na coś pomiędzy scyzorykiem a zestawem do rozbrajania bomb. A te zagadki? Czasem myślę, że twórcy gry siedzieli sobie przy kawie i wymyślali: A co jeśli Bob musi przekręcić ten klocek, przestawić trzy kamienie, by odciągnąć strażnika od jego drzemki?. Totalny majstersztyk absurdu!
Oczywiście, nie obyło się bez klasycznych momentów kurcze, znowu mnie zauważyli!, które skutkują szybkim resetem poziomu. Ale hej, gdzie tu zabawa, jak nie w ciągłym wymyślaniu planu B (a czasem C, D i Z)? A i muszę przyznać – czasem fajnie popatrzeć, jak Bob nieudolnie próbuje otworzyć zamek, bo wtedy człowiek czuje się jak prawdziwy ekspert od włamań.
Ogólnie rzecz biorąc, Złodziej Bob 5: Przygoda w Świątyni to doskonały miks sprytu, nerwów i łamigłówek, który idealnie nadaje się na szybkie potyczki, kiedy masz ochotę poczuć się jak złodziej na randce z losem (albo po prostu dobrze się bawić). Czasem lepiej niż serial na Netflixie – serio, spróbuj i przekonaj się, czy Ty też dasz radę ogarnąć tę świątynię bez wywołania alarmu. Powodzenia, i pamiętaj – strażnicy mają oczy nawet tam, gdzie ich nie widać!