Gotowy na niezły ubaw... a raczej niezły dreszcz? Slenderman Horror Story: MadHouse to taka gra, co nieźle miesza nerwy z rozrywką – idealna, jeśli lubisz się bać, ale nie na tyle, żeby potem nie móc spać przez tydzień. Wchodzisz w skórę bohatera uwięzionego w ponurym, starym domu, który wygląda, jakby ktoś tam długo nie sprzątał – serio, kurz i pajęczyny mają tu swoje pięć minut! I tu zaczyna się jazda bez trzymanki, bo w tym budynku czai się sam Slenderman, czyli koles z nóg jak patyki i twarzą bardziej niewidzialną niż Twoje szanse na spokojny sen po tej sesji.
Twoje zadanie jest proste (a przynajmniej powinno być): biegaj po tych upiornych korytarzach, zbieraj przedmioty, rozwiązuj łamigłówki, które wyglądają jakby ktoś je zaprojektował na sterydach, i uważaj, żeby nie wpaść na Slendermana – bo wtedy koniec, kropka, game over i czas na kolejną dawkę horroru (albo przerwę na herbatę, jak ktoś woli). Zbierasz klucze, notatki i inne dziwactwa, które powoli odsłaniają tajemnice tego przeklętego domu i jego poprzednich mieszkańców. Trochę jak czytanie rodzinnego albumu, tylko że zamiast śmiesznych fotek są tu ciche szepty i kilometry strachu.
Sterowanie? Bez filozofii – standardowe klawisze albo joystick na telefonie, możesz się też skulić (bo wiadomo, skulony zawsze mniejszy cel) albo sprintować, gdy masz już pełne gacie i chcesz jak najszybciej zniknąć z pola widzenia tego wysokiego, bezrękiego potwora. Aha, i pamiętaj, że flashlight to nie jest Twoja supermoc – bateria szybko pada, więc trzeba myśleć strategicznie albo liczyć na szczęście (lub na to, że masz refleks ninja). W ciemności słuch jest Twoim najlepszym przyjacielem, bo każdy dziwny dźwięk może oznaczać, że Slenderman jest bliżej niż myślisz. Świetna okazja, żeby sprawdzić, jak szybko biegasz, gdy ktoś z twoich znajomych nagle krzyknie szczur! (a Ty wcale nie jesteś gotów).
Ogólnie rzecz biorąc, Slenderman Horror Story: MadHouse to miks klimatycznego horroru, sprawdzianu nerwów i gry, która każe Ci się zastanowić, czy na pewno chcesz wiedzieć, co się dzieje w tym domu. Świetna robota jeśli chcesz pokazać, że masz jaja, albo przynajmniej poczuć się jak bohater filmu, który ciągle patrzy za siebie i szuka wyjścia. A jeśli zaczniesz panikować, pamiętaj – ja też się bałem, ale przynajmniej miałem ubaw po pachy!