Gotowy na niezły ubaw z malutką gwiazdą imprezy, czyli Baby Hazel: Przyjęcie noworoczne? To taki symulator codziennego chaosu, tylko że zamiast sprzątać po imprezie, pomagasz Hazel przygotować się na najbardziej odjazdową noc roku – Sylwestra! Tak, tak, ten mały łobuziak ma więcej zadań niż Ty przed Wielkanocą.
W tej casualowej rozgrywce wcielasz się w rolę osobistego asystenta, dekoratora i szefa kuchni w jednym. Hazel zleca Ci mnóstwo zadań: od ogarnięcia jej kreacji (tak, moda to podstawa, żeby na imprezie wyglądać jak milion dolarów – albo przynajmniej jakbyś nie wyszedł prosto z piaskownicy), przez przygotowanie przekąsek, które nie rozlatrują się od pierwszego kęsa, aż po udekorowanie całego domu – bo wiadomo, bez balonów i światełek to jak Sylwester bez szampana, czyli lipa.
Sterowanie? Prościzna. Klikaj, tapaj, pomagaj – intuicyjnie i bez bólu głowy. W sumie to trochę jak ogarnianie kawę na telefonie, tylko że tu nie grozi Ci katastrofa smakowa, tylko Hazel może się obrazić, a to już poważna sprawa. W trakcie rozgrywki czekają na Ciebie mini-gry, które sprawdzą, czy Twoje zdolności organizacyjne są na poziomie mistrza imprez czy raczej przypominają chaotyczną zbieraninę kotów na polu minowym.
Grafika? Kolorowa jak tęcza po burzy – aż chce się od razu wskoczyć w klimat noworocznego szału! Muzyka i dźwięki? Idealne, żeby wprowadzić Cię w nastrój, choć moje uszy trochę marudziły, że to już za dużo tej radości na raz. Ale hej, Sylwester bez odrobiny hałasu to jak tort bez kremu – niby fajnie, ale czegoś brakuje.
Całość jest tak urocza i wciągająca, że nawet jeśli nie masz serca do gier symulacyjnych, to Baby Hazel New Year Party sprawi, że poczujesz się jak prawdziwy szef imprezy – tylko bez kaca następnego dnia. No i świetna okazja, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi to naprawdę kumple, kiedy razem z Hazel zaczniecie rozkręcać tę noworoczną zabawę! W skrócie: totalny must-play, jeśli chcesz pośmiać się, trochę poszaleć i poczuć magię Sylwestra bez wychodzenia z domu.
