Hej, gotowy na przygodę, która połączy klasycznego Mario z irlandzkim folklorem i potworami o wzroście raczej niewielkim, ale za to z pazurem? Wskocz w buty naszego skaczącego bohatera w Mario in Leprechaun Island – grze, gdzie zamiast grzybków i muchomorów masz skrzaty, które niekoniecznie chcą się przyjaźnić. To jak wakacje na Zielonej Wyspie, tylko z większą ilością ognistych kulek i mniej Guinnessa.
Mechanika? Prosta jak budowa cepa, ale wciągająca jak sąsiedzkie plotki o nowych lokatorach. Skaczesz, zbierasz monety (bo kto nie lubi trochę cyfrowej gotówki?), rzucasz ogniste kulki w skrzaty, które próbują Ci popsuć wycieczkę, i szukasz ukrytych skarbów. Powiem szczerze, pierwsze poziomy to spacerek, ale potem robi się jak w korku na A2 – coraz goręcej i bardziej nerwowo!
A teraz najlepsze: power-upy. Bo co to za gra Mario bez super grzyba? Tu dostajesz turbo boosta i stajesz się większy, silniejszy, lepszy – taki gamingowy Hulk, tylko bez zielonej skóry i nerwów. A jak złapiesz gwiazdę, to przez chwilę jesteś jak ninja – nietykalny i gotowy rozjechać każdego skrzata, który śmie Cię zaczepić. Swoją drogą, nie wiem, czy oni to robią złośliwie, czy po prostu nie mają co robić na tej wyspie, ale walka o złoto w ich wykonaniu to prawdziwy dramat. Jak u mnie w kuchni, gdy brakuje chipsów – chaos i walka do ostatniego kęsa!
Grafika? Mówiąc krótko – czysta poezja w zieleni i więcej detali niż u babci na półce z porcelaną. Każdy poziom to inna bajka: zamki jak z irlandzkich legend, jaskinie, które bardziej przypominają kluby nocne (ciemno, tajemniczo i można się zgubić), i lasy, gdzie – serio – czuć mgłę i wilgoć jak po deszczu. Muzyka? Cud malina! Idealna mieszanka tradycyjnych nut z nutką energii, która sprawia, że w nogach aż chce się skakać (albo protestować, bo kolejny skrzat – serio?!).
Podsumowując, Mario in Leprechaun Island to gra, która sprawdzi, czy masz nerwy ze stali i refleks jak kot na zupie. Idealna, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi to faktycznie kumple, gdy zacznie się walka o każdy skarb i każdy poziom trudności podkręci temperaturę. Ja? Zaczynałem jak mistrz skoku, a skończyłem na ryku śmiechu, bo co chwila coś szło nie tak – ale hej, o to chodzi w grach, nie?
Więc – łap pada, naładuj ogniste kulki i wskakuj na Leprechaun Island. Przygoda życia czeka, a skrzaty nie będą czekać na Ciebie – to Ty musisz ich zaskoczyć! Powodzenia i pamiętaj: nie ufaj żadnemu skrzatowi, nawet temu małemu, co wygląda jakby chciał Ci sprzedać irlandzkie szczęście w proszku.
