Masz ochotę na platformówkę, która nie tylko rzuci Cię w wir przygody, ale też sprawi, że zaczniesz zastanawiać się, co do licha kryje się w tym całym Mario's Mystery Meat? No to trzymaj kapelusz, bo ta gra to prawdziwe turbo wyzwanie dla skocznych palców i śmiałych serc!
Wcielasz się w naszego gościa, Mario – nie mylić z tym innym hydraulikiem, co ściga grzyby i księżniczki, bo ten Mario ma misję jedną: znaleźć tajemnicze mięso. Tak, brzmi dziwnie, ale hej, kto by się tym przejmował, kiedy dookoła pełno jest pułapek, wrogów i zagadek, które potrafią zamieszać w głowie bardziej niż poranna kawa z trzydziestoma łyżeczkami cukru?
Mario's Mystery Meat to nie jakaś tam nudna chodzona historyjka – to rollercoaster pełen skakania, omijania, lewitowania (no dobra, może nie lewitowania, ale prawie!) i rozwiązywania zagadek, które nawet Smerfetka by nie ogarnęła bez pomocy. A bossowie? Oj, ci faceci to nie przelewki – ich pokonanie to jak zdobycie ostatniego kawałka pizzy na imprezie, gdzie wszyscy mają ochotę właśnie na to!
Najlepsze w tym wszystkim? Gra jest mobilna, więc możesz wyruszyć na tę mysterię mięsną gdziekolwiek – czy to w tramwaju, kolejce po bułki, czy nawet w łóżku, udając, że tylko przeglądasz memy na telefonie. Sterowanie? Proste jak drut – nawet babcia, która mówi, że “te joysticki to czarna magia”, da radę wskoczyć w wir akcji bez większych problemów.
Grafika? Kolorowa, wciągająca i tak miła dla oka, że aż chce się przewracać kolejne poziomy tylko po to, żeby nacieszyć wzrok. A muzyka? Wręcz hipnotyzująca! Mimo że moje uszy wołały stop już po pierwszych dźwiękach, to jednak jakoś nie mogłem się oderwać. To jak z ulubioną piosenką, którą puszczasz na okrągło, choć wiesz, że wszyscy w domu mają już dość.
W skrócie: jeśli masz ochotę na mega przygodę, pełną tajemnic, śmiechu i momentów, kiedy zastanawiasz się, czy Mario nie powinien jednak zająć się czymś mniej stresującym, to Mario's Mystery Meat jest dla Ciebie! Pobierz, wskocz do akcji i przekonaj się, czy potrafisz ogarnąć ten zwariowany świat pełen niespodzianek. Ostrzegam – może się okazać, że więcej czasu spędzisz na śmianiu się niż na skakaniu, ale serio, kto by się tym przejmował?