Gotowy na niezły ubaw i trochę skakania jakbyś miał na piętach gorącą bułkę? Super Mario Rush to taka platformówka, która nie pozwoli Ci się nudzić – serio, nawet Twoja babcia by się wkręciła, a ona to raczej na klawiaturę patrzy jak na przycisk do mikrofalówki.
Historia jest prosta jak budowa cepa: Bowser znowu porwał Księżniczkę Peach (czy on się nigdy nie nauczy, że to słabe pomysły?), a nasz czerwony jegomość z czapką, Mario, musi wyruszyć na misję ratunkową. Przygotuj się na skoki, łapanie monet jakby jutro nie miały istnieć i unikanie wrogów, którzy wyglądają jakby przyszli prosto z kreskówki rodem z lat 90. Ale serio, ta gra to nie tylko nostalgia, to też konkretna dawka adrenaliny i śmiechu z własnych niezdarności.
W Super Mario Rush spotkasz przeróżne światy – od mroźnych krain, gdzie nawet pingwiny mają kłopoty z trzymaniem się na nogach, po tropikalne dżungle pełne dziwnych roślin, które chyba specjalnie czekają, byś w nie wpadł jak ostatnio na imprezie. Ta różnorodność to jak próbowanie różnych smaków lodów – każdy coś innego, ale wszystkie kuszące i warte spróbowania.
Coś, co bardzo lubię (no dobra, może poza tym, że mogę być Mario), to te magiczne grzybki, które dają Ci ekstra moc. Czujesz się wtedy jak Hulk, tylko bardziej skoczny i z fajniejszą czapką. A monety? No cóż, zbieranie ich to taka automatowa zabawa – czasem aż sam się dziwię, ile tych złotówek można zgarnąć zanim wyląduję w przepaści.
Pod koniec, kiedy zbliżasz się do zamku Bowsera, robi się naprawdę gorąco – wrogowie zaczynają się zachowywać jak na imprezie, gdzie zabrakło alkoholu, a przeszkody są jakby zaprojektowane przez szalonego inżyniera. Ale hej, każdy chce poczuć trochę dreszczyku, prawda?
Generalnie, Super Mario Rush to nie tylko skakanie i zbieranie – to emocjonująca, kolorowa przygoda, która sprawi, że zapomnisz o całym świecie (i o tym, że powinieneś chyba zrobić pranie). Jeśli chcesz poczuć się jak bohater z kreskówki, który ratuje świat – ta gra jest dla Ciebie. A jeśli nie, to i tak zagraj, bo kto nie lubi trochę chaosu i śmiechu?