Gotowi na niezły ubaw przy stole? Poznajcie Baby Hazel: Sposoby jedzenia – czyli grę, która zamienia nudne lekcje dobrych manier w prawdziwy festiwal śmiechu i nauki. To nie jest zwykła gra dla dzieci, to prawdziwa przygoda z widełkami, łyżeczkami i – uwaga – magicznym słowem proszę!
Wchodzisz do świata Baby Hazel, małej, rozbrykanej dziewczynki, która jest tak podekscytowana obiadem, że aż wbija się w krzesło jak ninja. Twoim zadaniem jest pomóc jej ogarnąć całą tę stołową otoczkę – od poprawnego nakrycia stołu (tak, musisz wiedzieć, gdzie leży nóż, a gdzie widelec, bo inaczej chaos gwarantowany) po niejadanie ustami otwartymi jak drzwi od szafy na Halloween. Serio, kto chce patrzeć na czyjeś chrupanie jakby miało rozjechać cały świat?
Mechanika jest banalna (idealna nawet dla maluchów, które dopiero co odkryły, że ekran dotykowy to nie tylko taka fajna szklana rzecz do robienia bałaganu). Klikasz, przeciągasz, ustawiasz – i voilà! – Baby Hazel gotowa do stołowej akcji. A jak już wszystko pójdzie zgodnie z planem, usłyszysz dźwięki, które nie tylko nie sprawią, że uszy krwawią, ale nawet przyprawią o uśmiech. To takie trochę jak karaoke, tylko bez fałszowania.
Przy okazji poznasz rodzinę Hazel i jej przyjaciół – czyli garść bohaterów, którzy uczą, że dziękuję to nie tylko słowo, ale klucz do serca każdego rodzica (i szefowej kuchni). Pobawić się można też w dzielenie jedzenia – bo przecież kto nie lubi dzielić się frytkami, nawet jeśli czasem kończy się to wojną o ostatnią sztukę?
Podsumowując: Baby Hazel: Sposoby jedzenia to taki mix edukacji i rozrywki, który sprawi, że nauka dobrych manier nie będzie już dla dzieci jak obowiązkowe mycie zębów (czyli muszę i nienawidzę), ale jak impreza urodzinowa z tortem i balonami. Idealna opcja dla rodziców, którzy chcą, żeby ich pociechy nie tylko jadły jak ludzie, ale i zachowywały się przy stole jak małe dżentelmeny i damy. A przy tym wszystkim – śmiechu co niemiara. No dobra, kto nie lubi trochę zabawy przy obiedzie?